Dlaczego złożenie spornego wynagrodzenia w depozycie to nie zawsze dobry pomysł?
O ile od jakiegoś czasu na rynku zamówień publicznych złożenie przedmiotu świadczenia (czyt. pieniędzy) przez zamawiającego do depozytu sądowego nie budzi aż tak wielkich wątpliwości, to na rynku prywatnym sytuacja nie jest wcale taka oczywista. Klasyczny model, kiedy inwestor salwuje się ucieczką do depozytu to sytuacja, gdy powstaje spór między wykonawcą a podwykonawcą na tle wynagrodzenia za wykonane roboty.
Wyobraźmy sobie, że mamy już dosyć zaawansowaną budowę jakiegoś obiektu. Jest inwestor, wykonawca oraz podwykonawcy zgłoszeni i zaakceptowani przez tego inwestora. Trudność położenia inwestora polega na tym, że w przypadku braku zapłaty na linii wykonawca – podwykonawca, to przeciwko niemu mogą być kierowane roszczenia podwykonawcy o zapłatę oparte na węźle odpowiedzialności solidarnej. Może dojść do bardzo niekorzystnej sytuacji dla inwestora, tj. powstania obowiązku podwójnej zapłaty za te same roboty na rzecz wykonawcy i podwykonawcy.
Trzeba zaznaczyć, że zapłata na rzecz jednego z tych podmiotów nie wyłącza konieczności zapłaty również na rzecz drugiego z tych podmiotów za dokładnie ten sam zakres prac. Aby jeszcze skomplikować ten stan można wyobrazić sobie taką konfigurację, w której okaże się, że zapłata na rzecz tego, który pieniądze już otrzymał, w gruncie rzeczy, była nienależna. Dzieje się tak z tego względu, że różne są podstawy prawne zapłaty na rzecz wykonawcy (umowa o roboty budowlane), a w przypadku podwykonawcy jest to odpowiedzialność solidarna, czyli odpowiedzialność o charakterze gwarancyjnym.
Spis treści:
- W jakim celu w ogóle składać przedmiot do depozytu i jakie są skutki prawne takiego ruchu?
- Depozyt na gruncie Prawa zamówień publicznych
- Sytuacja na rynku prywatnym
- Wniosek o złożenie przedmiotu do depozytu sądowego i istota procedury w sądzie
- Kto jest moim wierzycielem?
- Nieuprawniona ucieczka do depozytu
- Problem podwójnej zapłaty
- W jakich sytuacjach powstaje realnie spór, kto jest wierzycielem?
W jakim celu w ogóle składać przedmiot do depozytu i jakie są skutki prawne takiego ruchu?
Częściowo odpowiedź na to pytanie została udzielona już wyżej – w celu uniknięcia konieczności obowiązku podwójnej zapłaty za ten sam zakres prac. A ponadto dlatego, że - jak wynika z przepisów kodeksu cywilnego - ważne złożenie przedmiotu do depozytu daje skutek spełnienia świadczenia (art. 470 KC). To zaś oznacza z kolei, że składając przedmiot do depozytu dłużnik wykonuje swój obowiązek umowny. Powstaje w ten sposób swego rodzaju fikcja prawna polegająca na przyjęciu, że inwestor zapłacił skutecznie wynagrodzenie i może już spać spokojnie. Natomiast wykonawca lub podwykonawca, w zależności od tego komu rzeczywiście te pieniądze będą należne, odbierze je po jakimś czasie z depozytu sądowego.
Depozyt na gruncie Prawa zamówień publicznych
Chcąc uniknąć takiej sytuacji nierzadko zdarza się, że inwestor decyduje się złożyć przedmiot świadczenia do depozytu sądowego. Jeszcze pod rządami starej ustawy PZP weszły w życie przepisy, które uregulowały wprost możliwość złożenia przedmiotu do depozytu sądowego w przypadku, kiedy istnieje zasadniczy spór, kto jest wierzycielem zamawiającego. Od pewnego czasu mamy więc sytuację dość klarowną. Gorzej sprawy się mają na rynku prywatnym, o czym za chwilę się przekonamy. Jeśli chodzi o obecnie obowiązującą ustawę prawo zamówień publicznych regulacja została przeniesiona ze starej ustawy PZP do art. 465 ust. 5 pkt 2. Przepis stanowi, że w przypadku zgłoszenia uwag, o których mowa w ust. 4 tego przepisu, czyli kiedy zamawiający ma prawo zaczerpnąć nieco informacji przed dokonaniem bezpośredniej zapłaty, w terminie wskazanym przez zamawiającego, zamawiający może złożyć do depozytu sądowego kwotę potrzebną na pokrycie wynagrodzenia należnego podwykonawcy lub dalszego podwykonawcy w przypadku istnienia zasadniczej wątpliwości zamawiającego co do wysokości należnej zapłaty lub podmiotu, któremu płatność się należy.
Zatem mamy dwie sytuacje, kiedy na gruncie PZP, złożenie przedmiotu do depozytu sądowego jest możliwe:
- powstaje spór o to, kto jest wierzycielem zamawiającego, czyli komu są należne pieniądze, albo
- powstaje spór na tle wysokości należnej zapłaty.
Drobna uwaga na gruncie art. 465 ust. 5 pkt 2 PZP. Przepis nie mówi o jakiejkolwiek wątpliwości co do osoby wierzyciela, czy też o jakiejkolwiek wątpliwości co do wysokości nienależnego świadczenia. Jest to wątpliwość obiektywnie istotna. Zatem złożenie do depozytu nie powinno być dokonywane w sposób pochopny i bez rozważenia możliwości rozwikłania spornej sytuacji.
Nie wpisuje się w hipotezę przepisu taka sytuacja, w której publiczny zamawiający wie, że część tego samego wynagrodzenia do wypłaty jest niesporna (wie z cała pewnością kto jest wierzycielem), a sporna jest jedynie pozostała jego część, a mimo tego podejmuje próbę złożenia w depozycie całego wynagrodzenia. Takie zachowanie należałoby ocenić jako zbyt pochopne, a zamawiający powinien wypłacić niesporną część wynagrodzenia, a co do spornej części przekonać się, czy ma do czynienia z „zasadniczą wątpliwością” i ewentualnie dopiero wtedy złożyć przedmiot w depozycie, gdy weryfikacja zakończy się pozytywnym wynikiem.
W jakich sytuacjach może dojść do złożenia przedmiotu do depozytu sądowego i jakie są przesłanki i podstawy prawne ku temu. Regulację ustawową znajdujemy w przepisach art. 467 - 470 kodeksu cywilnego. Dłużnik może złożyć przedmiot świadczenia do depozytu sądowego, jeśli:
- wskutek okoliczności, za które nie ponosi odpowiedzialności, nie wie, kto jest wierzycielem, albo nie zna miejsca zamieszkania lub siedziby wierzyciela,
- jeżeli wierzyciel nie ma pełnej zdolności do czynności prawnych ani przedstawiciela uprawnionego do przyjęcia świadczenia,
- powstał spór, kto jest wierzycielem,
- z powodu innych okoliczności dotyczących osoby wierzyciela świadczenie nie może być spełnione.
Z punktu widzenia omawianej regulacji duże znaczenie będzie miał przepis art. 470 KC, który przesądza, że ważne złożenie do depozytu sądowego ma takie same skutki jak spełnienie świadczenia i zobowiązuje wierzyciela do zwrotu dłużnikowi kosztów złożenia.
Wniosek o złożenie przedmiotu do depozytu sądowego i istota procedury w sądzie
Jednym z jego elementów, jak mówi przepis art. 693 KPC, jest wskazanie osoby, której przedmiot ma być wydany, a po drugie – należy określić warunki, pod którymi wydanie ma nastąpić. W jednym rzędzie należałoby wymienić również art. 6931 KPC, z którego wynika, że sąd w postępowaniu o złożenie przedmiotu w depozycie nie bada prawdziwości twierdzeń zawartych we wniosku, ograniczając się do oceny, czy według przytoczonych okoliczności złożenie do depozytu jest prawnie uzasadnione. Oznacza to, że sąd nie będzie merytorycznie pochylał się nad podstawami złożenia. Nie będzie mierzył się z zagadką kto jest wierzycielem tylko zbada, czy rzeczywiście mamy do czynienia z zagadką, a nie jedynie z pozorną niewiadomą oraz czy istnieją przesłanki ku temu, aby stwierdzić, że inwestor nie wie, kto jest wierzycielem.
Kilka uwag na gruncie art. 470 KC, czyli o kwestii „ważności” (skuteczności) złożenia przedmiotu do depozytu. Na gruncie tego przepisu ważne są dwa elementy, które przesądzają o tym, czy złożenie przedmiotu do depozytu jest ważny, czy też nie. Po pierwsze, musi występować wskazana w ustawie przyczyna upoważniająca dłużnika do złożenia przedmiotu świadczenia do depozytu, a po drugie, świadczenie dłużnika musi być zgodne z treścią zobowiązania.
O ważnym złożeniu przedmiotu do depozytu możemy mówić tylko wtedy, jeżeli zostało ono faktycznie dokonane w zgodzie tak z przepisami ustawy, jak i z treścią stosunku zobowiązaniowego, czyli z treścią kontraktu. Wbrew temu, co mogłoby się wydawać o ważności złożenia przedmiotu do depozytu nie przesądza sam fakt wyrażenia zgody na złożenie przedmiotu do depozytu przez sąd w postępowaniu nieprocesowym.
Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że dopiero odbiór przedmiotu świadczenia z depozytu przez wierzyciela powoduje wygaśnięcie zobowiązania, a więc nie jest tak, że przymiot „ważności” jest uzyskiwany już w chwili złożenia przedmiotu do depozytu. W tym momencie nie następuje (jeszcze) skutek spełnienia świadczenia, a dłużnik jest uznawany za podmiot, który wypełnił swoje zobowiązanie.
Ostateczne rozstrzygnięcie w kwestii „ważności” złożenia przedmiotu do depozytu następuje w postępowaniu mającym za przedmiot ocenę zasadności samego złożenia świadczenia w depozycie, a więc już w odrębnym postępowaniu sądowym, w którym całokształt sprawy będzie badany od strony merytorycznej (w tym wniosek depozytowy).
Jeśli okazałoby się, że zabrakło przesłanek upoważniających inwestora do złożenia przedmiotu w depozycie, wówczas mamy do czynienia z bezpodstawnym złożeniem przedmiotu do depozytu, a dłużnik nie będzie zwolniony ze swojego zobowiązania. Jeśli doszłoby do takiej sytuacji, że złożenie przedmiotu w depozycie nie było ważne, a mimo wszystko dłużnik odebrałby przedmiot świadczenia z depozytu, przyjmuje się, że odbiór prowadzi do zaistnienia skutku w postaci wykonania zobowiązania przez dłużnika. Dochodzi wówczas do sanacji zachowania dłużnika, który złożył przedmiot świadczenia w depozycie, choć nie miał ku temu podstaw prawnych.
Wydawać by się mogło, że okoliczność tego typu, że świadczenie (wynagrodzenie) jest przedmiotem sporu między wierzycielem a dłużnikiem (inwestorem a wykonawcą) jest podstawą złożenia przedmiotu do depozytu sądowego w oparciu o art. 467 KC. Wbrew pozorom taka sytuacja nie jest podstawą do złożenia przedmiotu do depozytu. Jest wręcz odwrotnie - podstawa zachodzi wtedy, gdy dłużnik, czyli inwestor, nie kwestionuje istnienia swojego długu, a jedynie ma trudności z jego prawidłowym spełnieniem do rąk wierzyciela, czyli do rąk wykonawcy lub podwykonawcy.
W praktyce najczęściej spotykaną podstawą złożenia środków w depozycie jest ta dotycząca istnienia sporu o to, kto jest wierzycielem inwestora. Często zdarza się, że złożenie przedmiotu w depozycie nie jest wcale takie proste. Możemy natknąć się na sporo wyroków sądów, z których wynika, jakie błędy popełniają inwestorzy składający zbyt pochodnie świadczenie do depozytu. Atrakcyjność instytucji depozytu sądowego sprawia, że inwestorzy błędnie przeświadczeni o tym, że zachodzi przesłanka złożenia przedmiotu w depozycie, postanawiają skorzystać z jego dobrodziejstwa tylko po to, aby na końcu okazało się, że w istocie dana przesłanka jednak nie występowała.
Jak należy właściwie rozumieć tę przesłankę? Występuje ona wtedy, gdy u dłużnika (inwestora) występuje gotowość do spełnienia świadczenia, a jedynie po stronie wierzycieli znajduje się przyczyna hamująca obowiązek świadczenia (wypłaty wynagrodzenia). A zatem spór musi istnieć pomiędzy uprawnionymi do uzyskania zapłaty, a nie pomiędzy zobowiązanym do spełnienia świadczenia a wierzycielem.
Jak się okazuje, nie jest również łatwe wskazanie warunków, pod jakimi powinno nastąpić wydanie przedmiotu z depozytu. W jednym z przypadków, w którym orzekały sądy, dłużnik wadliwie wskazał warunki, na jakich powinno dojść do wydania przedmiotu świadczenia z depozytu. Zasadą jest, że dłużnik nie może wskazać osoby, której zdeponowane środki mają być wydane.
Nieuprawniona ucieczka do depozytu
Jak wskazywał Sąd Apelacyjny w Katowicach[1] sprzeczne z tą zasadą są zawarte w postanowieniu sądu rejonowego warunki wydania złożonego świadczenia. Zgodnie z nimi podwykonawcy lub powódka (wykonawca) mogli otrzymać depozyt w oparciu o ugodę, którą wszyscy łącznie bądź każdy z nich z osobna zawarłby z inwestorem. Tak sformułowane warunki oznaczały, zdaniem Sądu Apelacyjnego, że ten ostatni podmiot, formułując w ten sposób warunki odbioru przedmiotu świadczenia z depozytu, przyznał sobie prawo decydowania o tym, któremu z potencjalnych wierzycieli będzie się należeć zdeponowana kwota. W ocenie sądu nie mógł tego uczynić w sytuacji, gdy podstawą złożenia świadczenia był art. 469 pkt 3 KC. Co więcej, wydanie depozytu na rzecz powódki (wykonawcy) opatrzono warunkiem przedłożenia wyroku zasądzającego w sprawie między wykonawcą a pozwanym inwestorem. Taki warunek zwolnienia sumy z depozytu wymagał, w sposób niedopuszczalny, żeby spór co do wierzycieli został rozwiązany między nimi (wykonawcą lub podwykonawcą a inwestorem), a nie pomiędzy potencjalnie uprawnionymi do świadczenia. W judykaturze wskazuje się, że prawomocne orzeczenie sądu może być skuteczną podstawą wydania w zdeponowanego świadczenia, ale tylko, jeżeli rozstrzyga spór między potencjalnymi wierzycielami. Już chociażby z tych względów, w tym m. in. z uwagi na charakter warunków odebrania zdeponowanych środków, z których skorzystali interwenienci - ugoda zawarta z pozwaną - złożenie do depozytu było nieważne.
W tym wyroku sąd jednoznacznie wskazał, że tak określone warunki wydobycia przedmiotu świadczenia z depozytu, czyli zawarcie ugody z samym inwestorem lub też wykazanie się wyrokiem przesądzającym, komu należny jest przedmiot świadczenia zdeponowany w depozycie w postępowaniu, w którym stroną miałby być również inwestor jest niedopuszczalne, sprzeczne z zasadami, o których mowa w ustawie i nie jest przesłanką zdeponowania przedmiotu w depozycie. Sądy podkreślają, że jeżeli dłużnik kwestionuje samo istnienie wierzytelności i wdaje się w tym zakresie w spór sądowy z wierzycielem, to nie ma podstaw do „profilaktycznego złożenia” świadczenia do depozytu z zastrzeżeniem jego wypłaty w przyszłości wierzycielowi, pod warunkiem jednak prawomocnego wygrania przez niego tego sporu. A zatem nie jest możliwe, aby „na wszelki wypadek” – w celu ustrzeżenia się przed obowiązkiem podwójnej zapłaty przez inwestora na rzecz wykonawcy czy wykonawcy – „uciec” do depozytu. Ryzyko dokonania podwójnej płatności przez inwestora nie jest podstawą złożenia przedmiotu świadczenia do depozytu.
W innej sprawie Sąd Apelacyjny w Gdańsku[2] stwierdził, że złożenie przez pozwaną świadczenia do depozytu sądowego nie może być uznane za ważne powołując się przy tym na wyrok Sądu Najwyższego, który w jednym ze swoich orzeczeń z 2007 r. wskazał, iż postanowienie sądu rejonowego w sprawie złożenia przedmiotu do depozytu zostało tak sformułowane, że wierzyciel nie miałby szansy na zaspokojenie, bowiem wypłatę złożonej do depozytu kwoty uzależniono od przedstawienia prawomocnego orzeczenia sądowego rozstrzygającego spór pomiędzy wierzycielem a dłużnikiem.
Sąd stwierdził, że jeżeliby uznać odwrotnie, tzn. że doszło do ważnego złożenia świadczenia do depozytu, trzeba by było przyjąć, że zachodzą skutki spełnienia świadczenia, a więc doszło do wygaśnięcia zobowiązania, a tym samym powód nie miałby już roszczenia o zapłatę. A wobec braku roszczenia powództwo zapłaty podlegałoby oddaleniu. Z kolei brak wyroku zasądzającego uniemożliwiałby wypłatę wierzycielowi kwoty złożonej do depozytu.
W konsekwencji sąd uznał, że takie skonstruowanie warunków, gdy chodzi o wydanie przedmiotu z depozytu, również należy uznać za nieważne i samo złożenie podobnie.
W tej samej sprawie sąd stwierdził ponadto, że nie zachodzi żadna z przesłanek wymienionych w art. 467 KC, w szczególności nie było sporu, kto jest wierzycielem. Pozwaną, w ocenie sądu, obciążał jednoznaczny obowiązek świadczenia na rzecz powoda, a subiektywna wątpliwość pozwanej co do osoby uprawnionego wierzyciela nie oznacza sporu, o którym mowa w art. 467 pkt 3 KC.
W dalszych rozważaniach Sąd wskazał, że brak spełnienia świadczenia w terminie stanowi opóźnienie w myśl art. 481 KC - jeżeli dłużnik opóźnia się ze spełnieniem świadczenia pieniężnego, wierzyciel może żądać odsetek za czas opóźnienia, chociażby nie poniósł żadnej szkody i chociażby opóźnienie było następstwem okoliczności, za które dłużnik odpowiedzialności nie ponosi. Zatem jednym ze skutków sytuacji, w której nie doszło do ważnego złożenia przedmiotu do depozytu sądowego jest powstanie obowiązku zapłaty odsetek przez inwestora.
Wróćmy do klasycznej sytuacji, kiedy inwestor składa przedmiot do depozytu sądowego starając się uniknąć obowiązku podwójnej zapłaty. W PZP problem został przecięty wprowadzeniem wprost przepisu regulującego tego rodzaju sytuację, natomiast problem w dalszym ciągu istnieje na rynku prywatnym. Jeśli chodzi o perspektywę inwestora podstawą jego odpowiedzialności wobec wykonawcy za zapłatę jego wynagrodzenia jest oczywiście umowa, która została zawarta pomiędzy tymi stronami. Natomiast jeśli chodzi o odpowiedzialność solidarną, która ma charakter gwarancyjny, za zapłatę wynagrodzenia na rzecz podwykonawcy, ona nie wynika z umowy, lecz z ustawy. Są to dwie różne podstawy prawne, na podstawie których ewentualnie powinien świadczyć inwestor. To rozróżnienie jest zauważalne w orzeczeniach sądowych, w których sądy wskazują, że spełnienie przez inwestora świadczenia z tytułu wynagrodzenia za roboty budowlane należne wykonawcy na podstawie umowy nie zwalnia go z odpowiedzialności gwarancyjnej na zasadzie art. 6471 §5 KC.
W razie zaistnienia sporu pomiędzy wykonawcą a podwykonawcą, z perspektywy inwestora, nie ma wątpliwości, kto jest wierzycielem, bo wierzycieli jest dwóch – jednemu świadczenie jest należne na podstawie kontraktu, a drugiemu na podstawie ustawy. Obaj wierzyciele są uprawnieni, ale na różnych podstawach, zaś inwestorowi przysługuje jedynie prawo do dochodzenia roszczenia regresowego. Inwestor może też potrącić wypłacone podwykonawcy wynagrodzenie z wierzytelnością generalnego wykonawcy z tytułu wynagrodzenia. Sądy jednocześnie wskazują[3], że przepis artykuł 467 pkt 3 KC umożliwia dłużnikowi skorzystanie z depozytu, gdy powstał spór o to, kto jest wierzycielem. Chodzi zatem o jedną wierzytelność, do której rości sobie pretensje dwóch lub więcej wierzycieli. Celem tej regulacji jest umożliwienie dłużnikowi uniknięcia ryzyka spełnienia świadczenia do rąk nieuprawnionego. Stworzenie mu możliwości zwolnienia się z zobowiązania, mimo istniejącej przeszkody.
Podobnie o zasadzie odpowiedzialności solidarnej za wypłatę wynagrodzenia w kontekście możliwości złożenia przedmiotu depozytu sądowego wypowiedział się wspomniany wcześniej Sąd Apelacyjny w Katowicach, który stwierdził, że obaj wierzyciele (podwykonawca jak i wykonawca) upoważnieni są do uzyskania świadczenia z tym, że w oparciu o różne tytuły prawne, natomiast inwestorowi przysługuje albo roszczenie regresowe albo środek prawny w postaci potrącenia, jeżeli doszłoby do podwójnej zapłaty. Z powyższych rozważań wynika jasno, że w opisanej sytuacji nie zachodzą wątpliwości, kto jest wierzycielem pozwanej. Jest nim zarówno powódka jak i pozwana.
Przyczyną złożenia do depozytu sądowego kwoty, jakiej żąda powódka była więc możliwość powstania, po stronie pozwanej, odpowiedzialności gwarancyjnej wynikającej z art. 6471 §5 KC, a nie brak wiedzy dotyczący tego, kto jest wierzycielem. Tym samym z braku przesłanek wskazanych w art. 467 KC dokonane złożenie do depozytu sądowego nie może zostać uznane za ważne w rozumieniu art. 470 KC, a zatem nie wywołało skutków postaci tego, że doszło do spełnienia świadczenia[4].
Widzimy zatem, że w ww. orzecznictwie przeważa stanowisko, że w przypadku powstania sporu pomiędzy wykonawcą i podwykonawcą zaakceptowanym przez inwestora, ryzyko podwójnej zapłaty nie przesądza o tym, że można złożyć przedmiot świadczenia do depozytu sądowego.
Zajmijmy się wyłomem od tej reguły. Chodzi mianowicie o wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie[5], został popełniony jeszcze w 2017 r. Jego główna teza brzmiała w ten sposób: „To, czy w konkretnej sprawie dłużnik mógłby zwolnić się z długu przez złożenie przedmiotu świadczenia do depozytu z powołaniem się na art. 467 pkt 3 lub 4 KC zależy od tego, czy jego wątpliwości co do osoby wierzyciela mają tylko charakter prawny wynikający z niepewności co do wykładni obowiązujących przepisów, kiedy to, obiektywnie rzecz biorąc, dłużnik może we własnym zakresie dokonać stosownych ocen, czy też mają dla dłużnika charakter nieusuwalny wobec nieznajomości faktów”. O ile z samą tezą można się zgodzić, to jednak rozkładając na czynniki pierwsze ten wyrok, trudno powtórzyć tę ocenę.
W stanie faktycznym sprawy, którą rozpoznawał sąd wynikł problem polegający na tym, czy ważne było złożenie przedmiotu do depozytu przez inwestora w sytuacji, gdy istniał spór między wykonawcą i podwykonawcą robót budowlanych - a zatem ponownie w kontekście solidarnej odpowiedzialności.
Sąd Apelacyjny zauważył, że sąd okręgowy (sąd pierwszej instancji), nie rozważył dostatecznie jasno postanowień umowy łączącej strony, które przewidywały mechanizmy chroniące inwestora przed podwójną zapłatą. Taki mechanizm ustanawiał jeden z paragrafów, gdzie strony postanowiły, że warunkiem zapłaty wynagrodzenia przez inwestora na rzecz wykonawcy w przypadku przedłożenia inwestorowi umowy jest udokumentowanie przez wykonawcę uprzedniej zapłaty na rzecz podwykonawcy. W takim wypadku, jeśli wykonawca nie przedłożył dowodu zapłaty na rzecz podwykonawcy, inwestor mógł powstrzymać się ze spełnieniem świadczenia bez narażenia się na zarzut zwłoki w wykonaniu zobowiązania.
Umowa stron przewidywała również, że istnieje możliwość zwolnienia się przez inwestora z obowiązku świadczenia na rzecz kontrahenta, czyli na rzecz wykonawcy, poprzez świadczenie do rąk podwykonawcy. Konkretny paragraf umowy stanowił, że w razie udokumentowania przez wykonawcę zrealizowania umowy i zwrócenia się przez tego wykonawcę o zapłatę bezpośrednio do inwestora, przy jednoczesnym udokumentowaniu roszczenia w sposób wskazany w umowie, inwestor (zamawiający) mógł dokonać zapłaty bezpośrednio na rzecz podwykonawcy potrącając zapłaconą sumę z wynagrodzenia.
Główny wniosek płynący z tego wyroku był taki, że możliwe jest skonstruowanie takich postanowień w umowie na linii inwestor – wykonawca, które uchroniłyby inwestora przed skutkami, o których była mowa w dwóch wcześniejszych wyrokach. A zatem w momencie, kiedy powstaje spór na linii wykonawca - podwykonawca o wynagrodzenie, w takiej sytuacji zamawiający mógłby jednak skorzystać z prawa do złożenia przedmiotu do depozytu na podstawie przesłanki z art. 467 pkt 3 KC.
Innymi słowy mamy do czynienia z kompletnym zaprzeczenie tego, co mówiły wcześniej przytoczone wyroki. W dalszych wywodach Sąd Apelacyjny wskazywał, że sąd I instancji nie zbadał określonych okoliczności zapisów łączących strony w kontekście stanu faktycznego, który zaistniał. Jednak należałoby stwierdzić, że trudno w ogóle sobie wyobrazić takie zapisy, które mogłyby spowodować ten skutek.
Słabością tego wyroku jest to, że pomija fakt, że inwestor ma dwóch znanych sobie wierzycieli - tego z umowy, czyli wykonawcę i tego na podstawie przepisów ustawy, czyli tego wobec, którego odpowiada na podstawie odpowiedzialności solidarnej. Skoro ma zawsze dwóch wierzycieli, ewentualnie można mówić o zagrożeniu podwójną zapłatą, gdyż nie wie, któremu z tych dwóch powinien świadczyć. Mimo wszystko krąg wierzycieli jest jednak znany dłużnikowi, dlatego żaden przepis umowy nie może zmienić tego, że wierzycielem nie będzie wykonawca i że nie będzie nim również podwykonawca. Inwestor zna swoich wierzycieli.
Dlatego bardziej przekonujące wydają się wywody i stanowisko zajęte w wyrokach, o których była mowa wcześniej.
W jakich sytuacjach powstaje realnie spór, kto jest wierzycielem?
Przykładowo, przesłanka z art. 467 pkt 3 KC zostaje spełniona, kiedy mamy czynienia z wykonawcą działającym formie konsorcjum - mamy lidera konsorcjum i mamy określone reguły współpracy pomiędzy konsorcjantami. Każdy lider konsorcjum jest w jakiś sposób umocowany do występowania w imieniu konsorcjum. Komuś inwestor płaci wynagrodzenie.
Sytuacja komplikuje się, gdy między członkami konsorcjum zaczynają się spory. Konsorcjum zostaje rozwiązane lub kiedy zostaje odwołany pełnomocnik konsorcjum albo okazuje się, że za chwilę konsorcjum przestanie istnieć. Kto w takiej sytuacji jest odpowiedzialny do odbioru wynagrodzenia. Czy inwestor powinien nadal świadczyć zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami (liderowi konsorcjum), czy też nie? Czy wynagrodzenie wynikające z faktur jest świadczeniem podzielnym, czy też nie? To są pytania, na które trudno znaleźć jednoznaczną odpowiedź, a jej uzyskanie zależy od okoliczności konkretnego stanu faktycznego.
To przykład realnej sytuacji, kiedy inwestor może rzeczywiście mieć poważne wątpliwości, co do osoby wierzyciela.
[1] Wyrok Sądu Apelacyjnego w Katowicach z dnia 12.03.2018 r., sygn. akt 65/18.
[2] Wyrok Sądu Apelacyjnego w Gdańsku z dnia 29.09.2020 r., sygn. akt V ACa 102/19.
[3] Ibidem.
[4] op. cit.
[5] Wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z dnia 28.02.2017 r., sygn. akt I ACa 1219/16.
Znajdź mnie tutaj:
Instagram: Budowlane paragrafy
Facebook: Kancelaria Radcy Prawnego Jakub Kobyliński | Elblag | Facebook
Linkedin: Jakub Kobyliński | LinkedIn
Wpis nie stanowi porady ani opinii prawnej w rozumieniu przepisów prawa oraz ma charakter wyłącznie informacyjny. Stanowi wyraz poglądów jego autora na tematy prawnicze związane z treścią przepisów prawa, orzeczeń sądów, interpretacji organów państwowych i publikacji prasowych. Autor wpisu nie ponosi odpowiedzialności za ewentualne skutki decyzji podejmowanych na jego podstawie.