Blog/Podcast

O błędach w dokumentacji projektowej w kontekście bezpodstawnego wzbogacenia

Spis treści:

 

Zaczynamy nietypowo – od zagadki. Co to jest?

„Ten rodzaj wynagrodzenia stosowany jest na ogół w tych wypadkach, w których określenie globalnej wartości wynagrodzenia nie nastręcza trudności; dotyczy to zwłaszcza wykonania nietrudnych prac, przy których koszt materiałów oraz nakład potrzebnej pracy można z góry określić”. (Ł. Żelechowski, red. Tomu W. Borysiak, red. Serii K. Osajda)

 

Ku zaskoczeniu niektórych, mowa jest o wynagrodzeniu ryczałtowym za roboty budowlane. Powyższy cytat pochodzi z piśmiennictwa, a jego zestawienie z realiami rynku pokazuje, jak bardzo rynek „odjechał” od pierwotnych założeń teoretycznych ustawodawcy. Szczególnie mylące i zaskakujące dla „nie-prawników” w tym opisie są dwa przymioty, którymi ma cechować się ryczałt: „określenie globalnej wartości wynagrodzenia nie nastręcza trudności” jak i „dotyczy to zwłaszcza wykonania nietrudnych prac”.

 

Dzisiaj nie będzie jednak tylko o wynagrodzeniu ryczałtowym i zasadach jego działania, ale będzie również i o tym, a może nawet przede wszystkim, jak ma się ryczałt do sytuacji, gdzie ujawnią się błędy dokumentacji projektowej, o których była mowa w poprzednim wpisie na blogu.

 

 

Czymże jesteś, ryczałcie?

 

Ideą wynagrodzenia ryczałtowego jest jego niezmienność. Wynagrodzenie ryczałtowe jest ustalane od razu w całkowitej wysokości.

 

Jak wynika z art. 632 §1 KC nawet w przypadku braku możliwości przewidzenia rozmiaru lub kosztów prac, powinien on, co do zasady, pozostać zamrożony – nie można domagać się jego podwyższenia. Dotyczy to także przypadku wzrostu cen materiałów i innych stawek na rynku, które są niezależne od wykonawcy.

 

W tym modelu ryzyko zwiększenia kosztów wykonania przedmiotu umowy obciąża wykonawcę. Tym samym daje on większy komfort zamawiającemu, co nie oznacza automatycznie, że ten może czuć się bezpiecznie nawet w tych sytuacjach, w których ma „coś za uszami”. Będzie o tym jeszcze mowa.

 

Nawet jeśli w modelu rozliczenia ryczałtowego zdarzyłoby się, że wykonawca wraz z ofertą złoży kosztorys dotyczący wykonania robót, z reguły przyjmuje się, że nie będzie on miał większego znaczenia. W orzecznictwie ocenia się bowiem, że w takiej sytuacji kosztorys będzie jedynie uzasadnieniem merytorycznym oferty z kwotą wynagrodzenia ryczałtowego. Oczywiście mowa jest o przypadkach dość klarownych, gdzie w zasadzie jest jasne, że strony umówiły się na wynagrodzenie w systemie ryczałtu.

 

 Niezmienność (a czasem jednak zmienność) ryczałtu

 

Stosunkowo często dzieje się tak, że niezmienność ryczałtu ma wspólnego ze stałością tyle, co obrazy zmieniające się w kalejdoskopie.

 

Trzeba sobie powiedzieć jasno, że wspomniana wcześniej nierzetelność po stronie zamawiającego zazwyczaj powodować będzie pozbawienie ryczałtu jego głównej cechy, jaką jest niezmienność. Jeśli zamawiający wprowadził w błąd wykonawcę uniemożliwiając mu prawidłowe oszacowanie zakresu robót i niezbędnych kosztów, wówczas może nastąpić odmrożenie zamrożonej kwoty wynagrodzenia (wyrok Sądu Apelacyjnego w Gdańsku z 27.82014 r., V ACa 181/14).

 

Ryczałtem jest objęte wszystko to, co wynika z umowy (co obejmuje przedmiot umowy), natomiast to, co nie jest objęte umową już ryczałtem objęte nie jest. Ta dość oczywista prawda, której przytoczenie mógłbym sobie nawet darować, sprawia w istocie wiele praktycznych trudności, które z kolei stały się przyczynkiem niejednego procesu. A więc to wszystko nie jest jednak takie oczywiste, jakby się mogło wydawać na pierwszy rzut oka.

 

Co jeśli jednak jakieś prace zostały wykonane, a nie było ich w projekcie (nie były objęte umową)?

 

Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba ustalić, czy nie było tych prac w projekcie (umowie), bo:

a) były one naturalną konsekwencją procesu budowlanego i w naturalny sposób z niego wynikały, czy

b) nie spełniały ww. kryterium i pozostawały „obok” przedmiotu umowy stanowiąc w pewnym sensie „coś ekstra” dla obiektu.

 

W pierwszym przypadku ryczałt obejmuje tego typu sytuacje, a więc wykonawca może zapomnieć o ubieganiu się o wynagrodzenie za roboty dodatkowe. Dotyczy to zwłaszcza takich sytuacji i takich prac, które wykonawca dysponujący dokumentacją techniczną powinien przewidzieć jako konieczne do wykonania, mimo że dokumentacja ich nie przewidywała (wyrok SA w Białymstoku, z 9.11.2017 r., I ACa 459/17).

 

W drugim wypadku sytuacja wygląda zgoła inaczej. To właśnie te roboty należy uznać za dodatkowe i można (trzeba) domagać się dodatkowego wynagrodzenia za nie.

 

Owa „niezmienność” odpada również w sytuacji, gdy wykonawca nie zrealizował wszystkich prac. Wówczas podlega ono proporcjonalnemu obniżeniu, stosownie do zakresu niewykonanej części, co jednocześnie nie przekreśla ryczałtowego charakteru tego wynagrodzenia (wyrok Sądu Najwyższego z 25.3.2015 r., II CSK 389/14).

 

Inaczej wygląda sytuacja, gdy całkowity koszt wykonanych prac okazał się finalnie niższy niż zakładał to zamawiający. Nie może on żądać zmniejszenia wynagrodzenia ryczałtowego z powodu, np. użycia tańszych materiałów, metod lub surowców. Nie jest to podstawa do żądania obniżenia wynagrodzenia.

 

Wreszcie trzeba odnotować, że wyjątkiem uregulowanym wprost w ustawie od reguły sztywności ryczałtu jest §2 art. 632 zawierający klauzulę rebus sic stantibus: „Jeżeli jednak wskutek zmiany stosunków, której nie można było przewidzieć, wykonanie dzieła groziłoby przyjmującemu zamówienie rażącą stratą, sąd może podwyższyć ryczałt lub rozwiązać umowę”. Jak wynika z przepisu, gdy zachodzą przyczyny w nim wymienione, możliwe jest podwyższenie wynagrodzenia lub rozwiązanie umowy. Trzeba tu zaznaczyć, że ten przepis jest przepisem szczególnym wobec art. 3571 KC – tzw. dużej klauzuli rebus sic stantibius, a zgodnie z regułami wykładni prawa, przepis szczególny należy stosować przed przepisem ogólnym.

 

Nie będę analizował tutaj wyjątku z art. 632 §2 KC, bo jest to temat na odrębną dyskusję, ale trzeba pamiętać, że przepis ma charakter wyjątkowy i należy go interpretować ściśle.

 

Wynagrodzenie ryczałtowe a roszczenie o zapłatę za roboty dodatkowe

 

Na temat błędów w dokumentacji projektowej, a raczej o obowiązku ich wykrywania i konsekwencjach związanych z niewywiązaniem się z tego obowiązku była w ostatnim wpisie. 

 

Błędy w dokumentacji się zdarzają i będą zdarzać. Czy inwestor może jednak bronić się argumentem, że model ryczałtowy chroni go przed dopłatą na rzecz wykonawcy za wykonanie robót dodatkowych, które są wynikiem owych błędów.

 

Jak wiemy, wykonawca nie ma obowiązku dogłębnego badania dokumentacji projektowej, choć powinien wykryć podstawowe błędy w niej zawarte. Tym samym brak wykrycia błędów niewidocznych na pierwszy rzut oka powoduje złożenie oferty nie uwzględniającej konsekwencji związanych ze skutkami tych błędów. Na etapie zawierania umowy również pozostają one w ukryciu. Oznacza to, że wynagrodzenie oszacowano z założeniem, że dokumentacja jest poprawna i pozbawiona błędów i na jej podstawie można zrealizować prace zgodnie z zasadami sztuki budowlanej.

 

Jeśli jednak okazuje się, że problem z dokumentacją ujawnia się dopiero na etapie realizacji, wtedy sytuacja komplikuje się. Bo ile w większości przypadków zapewne da się z sytuacji wybrnąć na polu inżyniersko-budowlanym, tak kłopot pojawia się na polu prawnym, zwłaszcza w systemie zamówień publicznych.

 

Załóżmy więc, że wykonawca wyeliminował problem budowlany wynikający z dokumentacji, poniósł znaczne koszty związane z usunięciem błędu, a tym samym wykonał prace nie ujęte ani w projekcie, ani w ofercie i nie wynikające w naturalny sposób z technologii robót ujętych do wykonania w dokumentacji. Mamy więc hipotetycznie sytuację, w której błędy zamawiającego wynikające z projektu doprowadziły do konieczności wykonania dodatkowego zakresu prac.

 

 

Koło ratunkowe: konstrukcja bezpodstawnego wzbogacenia

 

W praktyce najczęściej realizowany jest scenariusz, w którym wykonawca realizuje sporne prace, „ciągnie” projekt do końca pomimo poniesionych dodatkowo kosztów, aby uniknąć kar umownych za nieterminowe jego ukończenie, a dopiero post factum korzysta z konstrukcji bezpodstawnego wzbogacenia.

 

Nie ulega wątpliwości, że w takiej sytuacji zamawiający uzyskał korzyść majątkową, która nie była objęta przedmiotem umowy, a więc nie miał dla uzyskania tej korzyści umocowania prawnego. W orzecznictwie nie brakuje przykładów, gdzie dopuszczano jako podstawę dochodzonego roszczenia przepisy art. 405 i n. KC mówiące właśnie o bezpodstawnym wzbogaceniu, np. SA w Warszawie: „Co do zasady nie ma przeszkód, aby równowartość robót nie mających umocowania w umowie, podobnie jak wykonanych na podstawie umowy nieważnej, uwzględnić na podstawie przepisów o bezpodstawnym wzbogaceniu (art. 405 i n. KC).”

 

Istota tej konstrukcji polega na tym, że między zubożeniem i wzbogaceniem zachodzi tego rodzaju zależność, że są to dwie strony tego samego medalu (przesunięcia) jakiejś wartości z jednego majątku do drugiego. Przepisy o bezpodstawnym wzbogaceniu należy stosować, gdy brak innego środka prawnego umożliwiającego przywrócenie równowagi majątkowej naruszonej bez prawnego uzasadnienia.

 

Przepisy o bezpodstawnym wzbogaceniu są traktowane jako samoistne źródło zobowiązania. Konstrukcja prawna tych przepisów zakłada, że nie jest istotne w jaki sposób, ani za czyją sprawą uzyskano korzyść majątkową kosztem innej osoby. 

 

W orzecznictwie ugruntowany jest pogląd, że wykonanie prac stanowiących korzyść majątkową dla zamawiającego bez dokonania zmiany umowy umożliwia żądanie zapłaty na podstawie przepisów o bezpodstawnym wzbogaceniu (również na rynku zamówień publicznych).

 

Trzeba wyjaśnić, że aby możliwe było wystąpienie z roszczeniem z tytułu bezpodstawnego wzbogacenia, chodzić musi o wykonanie prac nie tylko nie objętych umową o roboty budowlane, jak też nie ujętych w żadnych dodatkowych porozumieniach do niej, czyli nieopartych na jakimkolwiek konsensusie stron dotyczącym ich wykonania i ewentualnego wpływu ich wartości na wielkość ryczałtu.

 

Innymi słowy nie może istnieć jakakolwiek podstawa umożliwiająca zubożonemu uzyskanie wynagrodzenia w inny sposób.

 

Trzeba przestrzec mniej doświadczonych wykonawców, aby nie strzelili sobie w stopę podpisując umowę, która wyłącza możliwość dochodzenia roszczeń w sytuacjach, o których mowa lub też takich, z których wynika, że zrzekają się oni tego typu roszczeń. W takim wypadku ewentualne wzbogacenie z tego tytułu po stronie zamawiającego nie jest bezpodstawne.

 

Tak samo należy przestrzec przed ewentualnymi postanowieniami umownymi, z których wynika, że wszelkie dodatkowe prace są objęte pierwotnym wynagrodzeniem ryczałtowym. W takim wypadku konstrukcja bezpodstawnego wzbogacenia również na nic się nie zda.

 

Wypada nam odnotować, że na salach sądowych można się spotkać również z inną konstrukcją, która jest wykorzystywana do uzyskania zaspokojenia z tytułu wykonania robót dodatkowych. Mowa jest o skonstruowaniu roszczenia na podstawie przepisów o odpowiedzialności odszkodowawczej, a więc art. 471 i n. KC. Podstawowe założenie polega tu na tym, że zamawiający nie wywiązał się ze swojego obowiązku, którym było przekazanie dokumentacji projektowej bez błędów. Aby skorzystać z tej drogi należy pamiętać, że ta konstrukcja prawna dla swej skuteczności wymaga wykazania, iż doszło do zdarzenia powodującego szkodę, samej szkody oraz związku przyczynowego między nimi. Szkodą w tej konfiguracji będą koszty poniesione przez wykonawcę w związku z wykonaniem robót dodatkowych.

 

 

Betonowe koło ratunkowe, czyli jak wykonawca stracił 417 tys. zł

 

Zdarza się jednak, że nie zawsze „wypali” plan polegający na pójściu ścieżką bezpodstawnego wzbogacenia. Przekonał się o tym pewien wykonawca, którego sprawa trafiła aż na poziom sądu apelacyjnego, który ku zaskoczeniu wielu ekspertów wydał orzeczenie niekorzystne dla powoda-wykonawcy.

 

Sąd apelacyjny uznał, że brak dotyczącego prac dodatkowych aneksu w wymaganej przez postanowienie umowne formie pisemnej nie tylko wykluczał przyjęcia, że doszło pomiędzy stronami do dorozumianego zawarcia umowy o wykonanie prac dodatkowych, ale także wyłączał możliwość zasądzenia należności za wykonanie robót dodatkowych na podstawie bezpodstawnego wzbogacenia, nawet jeśli zamawiający z tego powodu się wzbogacił.

 

Takie wzbogacenie nie jest bowiem – zdaniem SA – bezpodstawne, gdyż kwestia wynagrodzenia za wszystkie wykonane prace, w braku ważnych aneksów w formie pisemnej, jest w całości objęta wynagrodzeniem ryczałtowym.

 

Sytuacja w tym stanie faktycznym – w skrócie – wyglądała tak, że sąd zauważył, że podstawowym założeniem, które umożliwia wykonawcy dochodzenie roszczenia o zapłatę wynagrodzenia jest nie to czy roboty zostały faktycznie wykonane i jakiej były wartości, ale to czy strony obopólnie wyraziły zgodę na ich wykonanie w formie pisemnego aneksu, zgodnie z umową.

 

Ponadto, jak stwierdził sąd, treść tego postanowienia strona powodowa znała i podpisała dobrowolnie, co wyklucza przyjęcie, że doszło pomiędzy stronami do dorozumianego zawarcia umowy na roboty budowlane.

 

Dalej sąd argumentował następująco: „Apelujący zdaje się nieskutecznie dowodzić, że w sposób dorozumiany, poprzez ustne ustalenia, strony zawarły umowę o wykonanie robót dodatkowych, która właśnie z uwagi na formę jest nieważna, ale fakt wykonania robót dodatkowych uzasadnia zasądzenie dochodzonej należności na podstawie bezpodstawnego wzbogacenia. Choćby zamawiający miał wiedzę o tym, że wykonawca świadczy na jego rzecz prace dodatkowe, ale nie zawarł z nim pisemnego aneksu, to w świetle art. 5 pkt 22 umowy nie ma obowiązku za te prace zapłacić, czemu także strony dają wyraz w zapisach umowy podstawowej, kiedy umawiają się, że o ile nie dokonają odmiennych pisemnych ustaleń, wykonawcy nie należy się z tytułu prac dodatkowych lub zamiennych żadne dodatkowe wynagrodzenie art. 5 pkt 5.22 umowy)”.

 

Ku nieszczęściu wykonawcy sąd powiedział, że to wykonawca miał obowiązek dopilnować, aby wymogi formalne zostały spełnione zanim przystąpił do faktycznego wykonania robót nieobjętych wynagrodzeniem ryczałtowym, a następnie rościć sobie prawo do wynagrodzenia za te prace.

 

Skóry wykonawcy nie uratowała nawet okoliczność, że o tych pracach informował przedstawicieli zamawiającego.

 

Finalnie w wyroku stwierdzono, że aby żądanie zapłaty mogło zostać spełnione z tej podstawy prawnej nie może istnieć żadna inna podstawa świadczenia, w szczególności ta wynikająca z kontraktu. Dominuje bowiem pogląd prawny, iż niedopuszczalny jest zbieg roszczenia z tytułu bezpodstawnego wzbogacenia z roszczeniem o zapłatę za wykonane roboty budowlane w ramach zawartej przez strony ważnej umowy.

 

Umowa stanowiła, że wykonawcy należy się wynagrodzenie ryczałtowe, a przeanalizowane przez sąd zapisy umowne wykluczają otrzymanie wynagrodzenia wyższego aniżeli ustalone w umowie, jeśli doszło do wykonania robót dodatkowych w niej nieujętych.

 

Zdaniem sądu: „W takim przypadku żadna ze stron nie miała obowiązku ich świadczyć dopóki nie zostanie zawarty aneks zawierający pisemną zgodę obu stron. Jeśli zatem wykonawca wykonał na rzecz zamawiającego prace dodatkowe, ale nie zadbał o zawarcie aneksu o jakim mowa w art. 5 umowy to wówczas nie może domagać się wynagrodzenia, nawet jeśli druga strona umowy z tego powodu się wzbogaciła. Takie wzbogacenie nie jest bowiem bezpodstawne. Opiera się ono wówczas na postanowieniach umowy, a zasadniczo tej jej części, która przewiduje wynagrodzenie ryczałtowe i konieczność zmiany zapisów umowy w formie pisemnej pod rygorem nieważności, z tym zaznaczeniem, że w takiej sytuacji rygor nieważności się ziścił”.

 

Te wszystkie rozważania doprowadziły sąd do wniosku, że nie może być mowy w tym przypadku o zasądzeniu roszczenia za roboty dodatkowe na podstawie przepisów o bezpodstawnym wzbogaceniu, a co więcej „utracona” przez wykonawcę kwota nie może być również zrekompensowana w oparciu o uprawnienia płynące z klauzuli rebus, czyli z art. 632 §2 KC. W ocenie sądu nie zaszła taka sytuacja zmiany stosunków, o jakiej mowa w ww. przepisie. Nie może być mowy również o rażącej stracie, jak bowiem wyliczył sąd, dochodzona kwota 417.799,65 zł stanowi „ledwie” 8% kwoty całkowitego wynagrodzenia wykonawcy na tym kontrakcie.

 

W mojej ocenie, ze stanowiskiem wyrażonym w powyższym wyroku należałoby jednak polemizować. Przyjęcie takiego założenia jak ten sąd, w zasadzie, podważa możliwość dochodzenia roszczeń za roboty dodatkowe w reżimie przepisów o bezpodstawnym wzbogaceniu, co znacznie utrudniałoby i pogarszałoby wyraźnie pozycję wykonawców takich robót kosztem umocnienia i tak dość silnej pozycji zamawiającego, zwłaszcza publicznych zamawiających.

 

Na szczęście dla wykonawców, ta linia to jedynie pewne odstępstwo od reguły.

 


Znajdź mnie tutaj:

Instagram: Jakub Kobyliński (@budowlaneparagrafy) • Zdjęcia i filmy na Instagramie

Grupa Facebook: Budowlane paragrafy | Facebook

Facebook: Kancelaria Radcy Prawnego Jakub Kobyliński | Elblag | Facebook

Linkedin: Jakub Kobyliński | LinkedIn

 

Wpis nie stanowi porady ani opinii prawnej w rozumieniu przepisów prawa oraz ma charakter wyłącznie informacyjny. Stanowi wyraz poglądów jego autora na tematy prawnicze związane z treścią przepisów prawa, orzeczeń sądów, interpretacji organów państwowych i publikacji prasowych. Autor wpisu nie ponosi odpowiedzialności za ewentualne skutki decyzji podejmowanych na jego podstawie.