Blog/Podcast

Ostatnia z ostatnich szans podwykonawcy na zapłatę od inwestora

W tym odcinku rzucam ostatnią z ostatnich desek ratunku podwykonawcom, którzy nie zostali zgłoszeni inwestorowi i nie mają co liczyć na zapłatę przez niego wynagrodzenia w ramach solidarnej odpowiedzialności. 

Czy to naprawdę już koniec nadziei podwykonawcy? Czy widmo pójścia na dno jest naprawdę nieuchronne?

W niektórych, rzadkich przypadkach, niekoniecznie. Niektórym udało się znaleźć szalupę ratunkową.

Słyszałeś o kumulatywnym przystąpieniu do długu? Nie? No to posłuchaj tego odcinka. 

Być może to właśnie w Twoim przypadku "niemożliwe" nie będzie do końca takie niemożliwe. 

Jak znaleźć miejsce dla siebie w tej szalupie ratunkowej?

Posłuchaj historii dwóch podwykonawców-farciarzy, którym udało się dowieść przed sądem, że pomimo niedochowania wymogów zgłoszenia inwestorowi, udało im się uzyskać pieniądze.

Jak tego dokonali?

 

Spis treści:

 

 

Jako bufor bezpieczeństwa dla podwykonawców robót budowlanych polski ustawodawca stworzył w kodeksie cywilnym mechanizm solidarnej odpowiedzialności za zapłatę wynagrodzenia należnego podwykonawcy na wypadek, gdyby nie otrzymał go od generalnego wykonawcy – swojego bezpośredniego kontrahenta. W ten sposób najmniejsi rynkowi gracze zostali wzięci pod szczególną opiekę, która ma zadziałać po dochowaniu kilku formalności.

Nie jest jednak żądną tajemnicą, że liczne są przypadki niedopełnienia wyżej wspomnianych formalności. Obecne brzmienie art. 647(1) kc, a więc regulacja dotycząca wprost mechanizmu solidarnej odpowiedzialności, nie pozostawia większych wątpliwości, że w razie uchybienia wymogom ustanowionym ww. przepisem podwykonawca nie może liczyć na zapłatę bezpośrednio od inwestora (zamawiającego).

Jednak kiedy wydawać by się mogło, że w takiej sytuacji nie można już znikąd oczekiwać pomocy, okazuje się, że warto przeanalizować dotychczasową relację na linii podwykonawca – inwestor w poszukiwaniu swoistych „punktów zaczepienia”. Interesującym przykładem dającym pewną nadzieję podwykonawcom jest niedawny wyrok jednego z polskich sądów.

 

Naruszenie art. 6471 kc i co dalej?

W modelowej sytuacji na rynku prywatnym podwykonawca lub wykonawca zgłasza podwykonawcę do inwestora, aby na wszelki wypadek, zabezpieczyć sobie możliwość wystąpienia o zapłatę wynagrodzenia. Skuteczność zgłoszenia zależy od dopełnienia wymogów opisanych w art. 6471 kc. Uchybienie tym wymogom skutkuje brakiem powstania węzła solidarnej odpowiedzialności po stronie inwestora za zapłatę wynagrodzenia podwykonawcy. Nie jest też tak, że inwestor jest związany takim zgłoszeniem i musi zaakceptować każde zgłoszenie poprawne od strony formalnej. Jeśli po stronie inwestora nie ma chęci, aby odpowiadać za zapłatę wynagrodzenia podwykonawcy, ustawodawca zapewnił mu możliwość wyrażenia sprzeciwu wobec zgłoszenia.

Jeśli nie dojdzie do powstania mechanizmu, czy to z przyczyn natury formalnej (uchybienie procedurze, o której mowa w art. 6471 kc) czy to z powodu złożenia sprzeciwu przez inwestora, w przytłaczającej większości przypadków podwykonawca, który nie otrzyma z jakichkolwiek względów zapłaty od swojego kontrahenta (wykonawcy) nie będzie mógł liczyć na zapłatę ze strony inwestora.

Dokładnie w takiej sytuacji znalazł się podwykonawca, którego sprawą zajmował się Sąd Rejonowy w Gdyni[1]. Sąd rozpoznając sprawę zauważył, że poszczególne elementy zachowania inwestora w toku całej inwestycji sumarycznie można zinterpretować jako kumulatywne przystąpienie do długu. W konsekwencji oznaczało to, że na skutek ww. zachowania inwestor nie tylko zaakceptował udział podwykonawcy w inwestycji, ale i zobowiązał się do zapłaty na jego rzecz wynagrodzenia za roboty budowlane. Co istotne z punktu widzenia tego rozstrzygnięcia, działania inwestora nie były nastawione na osiągnięcie takiego rezultatu, a inwestor doprowadził do takiego stanu wręcz nieświadomie.

 

Na czym polega przystąpienie do długu?

Przesądzenie, że doszło do przystąpienia do długu po stronie inwestora nie jest proste z tej przyczyny, że najczęściej nie będziemy mieli klarownego oświadczenia z jego strony. W najbardziej komfortowym scenariuszu podwykonawca musiałby dysponować precyzyjną deklaracją inwestora i to na piśmie. Jednak najczęściej tak nie będzie, a pozostaną jedynie poszlaki mogące wskazywać na to, że inwestor przystąpił do długu.

Źródła kumulatywnego przystąpienia do długu mogą być dwa. Może ono wynikać z umowy albo z ustawy. Polega ono na tym, że w stosunku zobowiązaniowym powiększa się grono dłużników. Dłużnikiem nie jest już tylko sam wykonawca, który zatrudnił danego podwykonawcę, ale również inwestor.

Nie można mylić tej figury prawnej z przejęciem długu, o którym jest mowa w art. 519 KC. Są to dwa różne zjawiska.

Przystąpienie do długu nie prowadzi do zwolnienia dłużnika dotychczasowego z ciążących na nim obowiązków, jak to ma miejsce w przypadku przejęcia długu. Przystępujący do długu staje się dłużnikiem dodatkowym i ponosi on solidarną odpowiedzialność, czyli taką jak wynikająca z art. 6471 kc wraz z dłużnikiem pierwotnym (generalnym wykonawcą). Dług ciążący do tej pory na wykonawcy staje się długiem, za który odpowiada również podmiot przystępujący, czyli inwestor. Zatem sytuacja podwykonawcy wygląda dużo lepiej. W przepisach ustawy próżno szukać regulacji, która pozwalałaby wprost na zawieranie tego typu umów, jednak jest to w pełni możliwe i dozwolone, a dopuszczalność zawierania tego rodzaju umów wywodzi się z zasady swobody umów uregulowanej w art. 3531 kc.

Prawnicy przyjmują, że możliwe jest przystąpienie do długu przyszłego. W praktyce może dojść do dwojakiego rodzaju sytuacji: inwestor może przystąpić do długu już istniejącego albo do długu, który dopiero powstanie. W tym ostatnim przypadku cała sztuka polega na tym, aby możliwie precyzyjnie opisać dług przyszły, do którego przystąpi inwestor. Konstrukcja prawna przystąpienia do długu przypomina poręczenie, które jest wprost uregulowane w kodeksie cywilnym. Możliwe jest również przystąpienie do części długu.

Wyróżnić można dwa warianty konfiguracji podmiotowych, w jakich może dojść do zawarcia umowy w sprawie kumulatywnego przystąpienia do długu:

  1. umowę zawiera dotychczasowy dłużnik z osobą trzecią, czyli z dłużnikiem przystępującym. Skuteczność zawarcia takiej umowy nie jest w ogóle zależna od zgody wierzyciela, czyli podwykonawcy;
  2. umowa pomiędzy wierzycielem i osobą trzecią, czyli dłużnikiem przystępującym (między podwykonawcą a inwestorem). W tym wariancie nie jest potrzebna zgoda dłużnika dotychczasowego (wykonawcy).

Na gruncie kontraktów budowlanych pierwszy wariant będzie występował niesłychanie rzadko. Najczęściej wykonawca nie będzie bowiem zainteresowany zawarciem tego typu umowy z inwestorem (o ile przede wszystkim inwestor będzie zainteresowany takim ruchem).  

Zdecydowanie częściej będzie można spotkać sytuację drugą, kiedy to nawet w sposób niezamierzony, inwestor wykonując pewne działania, umożliwi w ten sposób zakwalifikowanie ich jako złożenie oświadczenia woli zmierzające w kierunku kumulatywnego przystąpienia do długu.

Elementem, który przesądza o tym, że możemy mówić o zawarciu tego rodzaju umowy jest złożenie wyraźnego oświadczenia woli przez inwestora przystępującego do przyjęcia odpowiedzialności solidarnej wraz z dotychczasowym dłużnikiem za konkretny dług. Z tego oświadczenia powinien wynikać zamiar przyjęcia odpowiedzialności w taki sposób, że wierzyciel może, według swego wyboru, decydować o tym, od którego zobowiązanego (pierwotnego dłużnika albo dłużnika przystępującego) będzie domagać się świadczenia. Co ważne, aby rozważać, czy inwestor złożył tego typu oświadczenie woli, wcale nie musi dojść do użycia jakichś konkretnych sformułowań. Sądy biorą raczej pod uwagę całokształt okoliczności, zachowanie inwestora i treść składanych przez niego deklaracji. Samo złożenie oświadczenia w sprawie przystąpienia do długu nie wymaga żadnej szczególnej formy prawnej, a więc nie musi być złożone w formie pisemnej.

 

Kumulatywne przystąpienie do długu jako szalupa ratunkowa

Jak już wspomniano, całkiem niedawno z tematem mierzył się jeden z sądów - Sąd Rejonowy w Gdyni. Warto zatem przyjrzeć się, jak kumulatywne przystąpienie do długu działa w praktyce.

Sąd zasądził od pozwanego (inwestora) na rzecz powoda (podwykonawcy) kwotę 12000 zł. Wykonawca i inwestor zawarli kilka umów zlecenia, umowę na roboty budowlane i umowę ustną na obsługę sprzętową, przy czym wszystkie wymienione umowy dotyczyły tej samej inwestycji - budowy hali produkcyjno-magazynowej z częścią biurową. Powód miał wykonać dla wykonawcy podwaliny żelbetowe hali oraz wykonać kilka stóp fundamentowych. Pozwany, jako inwestor, w jednej z wiadomości e-mail wyraził zgodę na zawarcie umowy podwykonawczej i zaakceptował udział tego podwykonawcy na swojej budowie. Niestety dla powoda jego zgłoszenie do inwestora również miało miejsce w formie mailowej. Przypomnieć w tym miejscu wypada, że art. 6471 kc wymaga dokonania czynności zgłoszenia podwykonawcy w formie pisemnej, a zatem nie powstała w tym wypadku solidarna odpowiedzialność inwestora. Inwestor, broniąc się tym zarzutem, domagał się oddalenia powództwa w całości.

Z ustaleń sądu wynikało, że w trakcie wykonywania robót doszło do spotkania przedstawiciela powodowej spółki z pozwanym, na którym strony poszukiwały wyjścia z sytuacji w związku z brakiem pisemnego zgłoszenia umowy podwykonawczej. Wstępnie ustalono, że pozwany opłaci sporną fakturę wystawioną przez powoda, ale pod warunkiem, że strony dojdą do porozumienia także w innych kwestiach biznesowych, do których to uzgodnień, jak się później okazało, nigdy nie doszło. Jednym z warunków dokonania zapłaty spornej faktury przez pozwanego miało być złożenie zapewnienia ze strony powoda, że nie będzie on dochodził od pozwanego pozostałych należności zgłaszanych wobec generalnego wykonawcy.

Co istotne, w toku sprawy okazało się, że przedstawiciel strony pozwanej wraz z jego radcą prawnym, ustalili, jakie czynności musiałby podjąć powód, aby pozwany mógł uregulować wobec niego kwotę 12000 zł netto. Ustalono, że podwykonawca powinien przesłać do inwestora niezapłaconą fakturę, protokół odbioru oraz żądanie zapłaty ww. faktury skierowane do samego inwestora. Radca prawny inwestora wskazał także, że po otrzymaniu takiego pisma będzie możliwe wystąpienie do generalnego wykonawcy z żądaniem udzielenia wyjaśnień, a jeżeli ten ich nie udzieli i nie zapłaci, wówczas zrobi to inwestor. Jednocześnie wskazano, cyt.: „Oczywiście tam jest problem braku zgłoszenia na piśmie, ale ustaliliśmy, że bierzemy na siebie to ryzyko”. Powyższe zadania wyznaczone podwykonawcy zostały przez niego wykonane, a mimo wszystko nie otrzymał on zapłaty od inwestora.

Wydając wyrok Sąd Rejonowy zauważył, że nie jest słuszne stanowisko powoda, w którym domaga się on uznania, że po stronie inwestora doszło do uznania długu, albowiem zdaniem sądu, nie ma wątpliwości, że można uznać jedynie swój dług, a nie dług cudzy. Zdaniem sądu nie doszło także do przejęcia długu w rozumieniu art. 519 kc. Aby mówić o skutecznym przejęciu długu musi zostać zachowana forma pisemna przejęcia, a tej zabrakło. Zdaniem sądu w tym stanie faktycznym doszło do kumulatywnego przystąpienia do długu. Niebagatelne znaczenie dla takiej oceny miał feralny mail z inwestora, w którym jego autorzy (przedstawiciel pozwanego i jego radca prawny) dawali instrukcje podwykonawcy, co powinien zrobić, aby inwestor zapłacił mu z własnej kieszeni. Te działania były nakierowane w istocie na kumulatywne przystąpienie do długu, choć zapewne nie były podejmowane świadomie w tym celu.

Oddając głos sądowi: „W ocenie sądu nie było wątpliwości, że powyżej wskazane okoliczności świadczyły o tym, że strony zawarły umowę obejmującą kumulatywne przystąpienie przez pozwanego do długu generalnego wykonawcy pod warunkiem, tj. w zamian za podjęcie czynności określonych w mailu z dnia 8 lutego 2022 r. (co zostało wykonane), jak też w zamian za dokończenie prac pierwotnie realizowanych przez generalnego wykonawcę na spornej inwestycji. Powyższy warunek także został spełniony. Powód przedstawił ofertę wykonania tychże prac, została ona przyjęta przez pozwanego, pracę zrealizowano i wynagrodzenie za nie zostało uregulowane. Jednocześnie, mimo spełnienia przez powoda uzgodnionych warunków, pozwany nie wykonał swojego zobowiązania i nie uregulował na jego rzecz wynagrodzenia w kwocie 12000 zł netto ze spornej faktury wystawionej generalnemu wykonawcy”.

Sąd podkreślił, że umowa w sprawie kumulatywnego przystąpienia do długu wcale nie musiała obejmować całego długu generalnego wykonawcy wobec podwykonawcy i tak też było w tym wypadku, ponieważ sąd uznał, że negocjacje prowadzone przez strony dotyczyły jedynie spłaty kwoty 12000 zł. Nie było mowy o zapłacie kwoty brutto, czyli powiększonej o podatek VAT. W takim razie należy uznać, że kumulatywne przystąpienie do długu obejmowało jedynie dług o wartości netto, a nie brutto i w tej części powództwo zostało oddalone, co i tak oznaczało duży sukces podwykonawcy.

 

Podwykonawca znów suchą stopą na brzegu

Kolejny interesujący wyrok zapadł w Szczecinie. W tamtejszej sprawie rozpoznawanej przez miejscowy sąd rejonowy, z powództwem wystąpił podwykonawca przeciwko inwestorowi. Chodziło o zapłatę początkowo kwoty ok. 4000 zł, a dopiero w  toku sprawy powództwo rozszerzono do kwoty 44 tys. zł. Przedmiotem umowy było wykonanie konstrukcji i pokrycia dachu budynku przez podwykonawcę. Inwestor nie zamierzał jednak zapłacić wynagrodzenia twierdząc, że występuje szereg wad i usterek w pracach wykonanych przez powoda. Jednocześnie zażądał obniżenia wynagrodzenia o kwotę należną wykonawcy zastępczemu, który dokonał usunięcia wad i usterek pokrycia dachowego. Lista wad i usterek zgłoszonych przez inwestora była bardzo długa.

Podwykonawca przystąpił do usuwania swojej partii usterek, natomiast dla całej sprawy istotne było to, że pomiędzy powodem a pozwanym doszło do zawarcia porozumienia, które miało niebagatelne znaczenie dla dalszego rozwoju wypadków. Ustalono w nim, m. in. że inwestor zapewni finansowanie robót dachowych wykonywanych przez podwykonawcę z kredytu bankowego. Ponadto, inwestor wyraził zgodę na podwyższenie wartości faktur firmy podwykonawczej w stosunku do ustaleń kontraktowych, płatności z faktur podwykonawcy miały być regulowane w terminie 7 dni od doręczenia udzielono rabatu od cen katalogowych okien dachowych dostarczonych przez firmę powykonawczą, i wreszcie strony ustaliły termin ukończenia robót dachowych, a podwykonawca miał jednocześnie otrzymać na nie zaliczkę.

Sąd ustalił, że między stronami bezsporne było to, że powód wykonał pracę na przedmiotowym obiekcie jako podwykonawca, jak i fakt, że powód ukończył te prace wystawiając z tego tytułu faktury. Budynek został oddany do użytku przez inwestora, a pozwany nigdy nie sprzeciwiał się zawarciu umowy podwykonawczej. Kluczowe znaczenie dla sprawy miało jednak rozstrzygnięcie, jakie znaczenie dla sprawy miało ww. porozumienie zawarte między stronami. Zdaniem sądu istotne znaczenie miało przede wszystkim zapewnienie ze strony pozwanej finansowania robót dachowych prowadzonych przez powoda z kredytu bankowego. W ocenie sądu taka deklaracja oznaczała kultywowane przystąpienie do długu, a to z kolei oznaczało triumf podwykonawcy w tym sporze.

 

Gdy szalupa jednak przecieka…

Niestety nie wszystkie sprawy kończą się tak pomyślnie, jak te ww. przypadki. Są to zdecydowanie wyjątki od reguły. Nie w każdej sprawie, w której możemy mówić potencjalnie o kumulatywnym przystąpieniu do długu, zachodzą okoliczności obiektywnie wskazujące na taką interpretację. Oto kilka przykładów:

  1. wyrok Sądu Okręgowego w Łodzi[2]: „Na koniec rozważyć należy kwestie określenia charakteru oświadczenia złożonego w dniu 06.07.2018 r. przez spółkę X. W ocenie Sądu Okręgowego oświadczenie to nosi wszystkie cechy oświadczenia o akceptacji podwykonawcy w rozumieniu art. 647(1) §1 KC nie zawiera zaś treści niezbędnych dla uznania go w związku z §2 ust. 5 lit. n) umowy za oświadczenie wyrażające wolę swoistego przystąpienia do długu. Z jego treści wynika wyraźnie, że pozwana jedynie wyraża zgodę na podwykonawstwo na rzecz X, a nie, że zobowiązuje się pokryć wszelkie zobowiązania finansowe związane z tą umową. Po drugie, złożone przez stronę powodową dowody w postaci nagrania z rozmów z przedstawicielami X wyraźnie wskazują, że przedstawiciel X wprost oświadczył, że pozwany nie przystępuje do długu i nie zawrze umowy, z której wynikałby obowiązek pokrycia zobowiązań wobec powódki związanych z realizacją prac dla X”;
  2. wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie[3]: „Zważywszy na doniosłość skutków przystąpienia do długu, za takie przystąpienie nie może być uznane zawarcie adnotacji na zawiadomieniu o podwykonawcę z dnia 25.05.2017 r. o treści <> i to sporządzonej przez osobę nie umocowaną do działania w imieniu spółki”.

W tym ostatnim wypadku po raz kolejny podkreślono, że decydujące znaczenie sprawy będzie miała treść oświadczenia złożonego przez inwestora i okoliczności jej towarzyszące. Nie każde oświadczenie będzie spełniało kryteria pozwalające zakwalifikować je jako kumulatywne przystąpienie do długu.

 

Podsumowanie

Konstrukcja kumulatywnego przystąpienia do długu to praktycznie ostatnia deska ratunku dla podwykonawcy, któremu nie przysługuje roszczenie o zapłatę przeciwko inwestorowi w ramach solidarnej odpowiedzialności (art. 6471 kc). Z perspektywy podwykonawcy, zdecydowana większość przypadków wystąpienia z powództwem do sądu zakończy się niepowodzeniem. Niemniej nie oznacza to, że nie mogą wystąpić sytuacje wyjątkowe takie, jak te opisane powyżej. Wszystko zależy od okoliczności danej sprawy.

Szczególną uwagę warto poświęcić wyrokowi Sądu Rejonowego w Gdyni, który został wydany pod koniec ubiegłego roku i niezależnie od tego, czy utrzyma się on w II instancji (o ile został w ogóle zaskarżony) czy nie, dał on jasny sygnał, aby z otwartą głową analizować stany faktyczne, które trafiają do oceny prawników i aby nie zamykać analizy problemu jedynie do powstania węzła solidarnej odpowiedzialności inwestora. Argumentacja prawna przedstawiona w uzasadnieniu wyroku wydaje się w pełni trafna, jeśli wszelkie stwierdzenia sądu znajdują oparcie w materiale dowodowym zebranym w aktach sprawy.

 

 

Wpis nie stanowi porady ani opinii prawnej w rozumieniu przepisów prawa oraz ma charakter wyłącznie informacyjny. Stanowi wyraz poglądów jego autora na tematy prawnicze związane z treścią przepisów prawa, orzeczeń sądów, interpretacji organów państwowych i publikacji prasowych. Autor wpisu nie ponosi odpowiedzialności za ewentualne skutki decyzji podejmowanych na jego podstawie.

 

 

 

--

Kontakt:

jk@mecenaskobylisnki.pl

512 438 673

Facebook

Instagram

Linkedin

 

 


[1]Wyrok Sądu Rejonowego w Gdyni z dnia 6.09.2023 r., sygn. akt VI GC 977/22, Legalis.

[2] Wyrok Sądu Okręgowego w Łodzi z dnia 15.11.2021 r., sygn. akt X GC 147/21, Legalis.

[3] Wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z dnia 20.12.2021 r., sygn. akt I AGa 238/19, Legalis.