Blog/Podcast

Rendez-vous nr 2 z waloryzacją sądową

Zapadał zmierzch i zapowiadał się chłodny grudniowy wieczór. Wąskimi ośnieżonymi uliczkami Starego Miasta w pośpiechu przemykali ludzie. Do świąt pozostało już tylko kilka dni, więc każdy chciał jak najszybciej załatwić swoje sprawy przed Wigilią.

Swoje sprawy załatwiał również Pan Janek, który w tym roku czuł, że święta mogą minąć mu jakoś inaczej – obok. Czuł się tak, jakby w ogóle go one nie dotyczyły, a przecież je tak bardzo lubił i celebrował. Na głowie miał wiele zmartwień związanych z nieuzyskaniem waloryzacji od inwestora. Siedząc w fotelu w kancelarii Pana Jakuba od czasu do czasu spoglądał w okno, za którym powolnie opadały płatki śniegu. Magia. Pan Janek zatopił się w myślach.

SCENA 4

Z tego stanu wyrwał go głos prawnika:

- Drogi Panie Janie, jest jeszcze jedna kwestia. W niedługim czasie zakończy Pan tę budowę, a z tym wiąże się problem. Musi Pan jeszcze wiedzieć, że w orzecznictwie sądowym istnieją dwa zasadnicze poglądy na temat możliwości skorzystania z pozwu o waloryzację sądową po wykonaniu zobowiązania.

Pan Janek uniósł brwi, a na twarzy zarysował mu się olbrzymi znak zapytania.

- Ten prawnik znowu wynalazł jakiś problem – pomyślał z lekką irytacją. Nie płacę mu za wynajdywanie problemów, tylko za ich rozwiązywanie.

Już miał otworzyć usta, żeby kulturalnie ubrać w słowa, to co pomyślała głowa, lecz nie zdążył. Pan Janek był nieco porywczy i czasem szybciej działał niż myślał. Po chwili jednak zdał sobie sprawę, że przecież nigdy nie zdarzyło się, aby zawiódł się na tym prawniku.

- Musi być jakiś powód, dla którego mówi mi o tym problemie – pomyślał.

Szybko stłumił w zarodku wybuch gniewu i słuchał dalej.

- Są orzeczenia, z których wynika, że wykonanie zobowiązania (czyli przedmiotu umowy) stoi na przeszkodzie ze skorzystania z zastosowania przez sąd z art. 357(1) kc. Z drugiej strony zaś, są wyroki mówiące dokładnie odwrotnie.

- Ale jak to? – wyrzucił Pan Janek i otworzył usta.

STOP

Niestety, to o czym mówi nasz bohater to jest prawda. W sądach ścierają się dwie przeciwstawne linie orzecznicze, z których jedna jest bardziej rygorystyczna i niekorzystna dla wykonawców, zaś druga prezentuje podejście bardziej liberalne – „pro życiowe”.

Jak wyglądają te linie? Spójrzmy.

Linia 1*

Wykonanie zobowiązania wyłącza dopuszczalność zastosowania art. 357(1) § 1 k.c. (klauzuli rebus…)

Wyrok Sądu Najwyższego:

„Zastosowanie jednego ze sposobów modyfikacji umowy, z uwagi na zdarzenia i ich skutki przewidziane w omawianym uregulowaniu dotyczy umowy, która nie została wykonana. Wskazuje na to sformułowanie "spełnienie świadczenia byłoby połączone z nadmiernymi trudnościami albo groziłoby jednej ze stron rażącą stratą". Umowa definitywnie wykonana nie podlega modyfikacji”.

Wyrok Sądu Apelacyjnego w Gdańsku:

„Ingerencja Sądu orzekającego na podstawie art. 357(1) § 1 k.c. może dotyczyć tylko istniejących zobowiązań”.

Wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie:

„Przechodząc do oceny spełnienia przesłanek art. 3571 § 1 k.c., zdaniem Sądu Apelacyjnego - z uwagi na treść tego przepisu - nie jest możliwe jego zastosowanie po wykonaniu przez strony umowy w całości. Skoro bowiem sąd może oznaczyć sposób wykonania zobowiązania, wysokość świadczenia lub umowę rozwiązać, to jest oczywistym, iż odnosić się to może jedynie do zobowiązania, które nie wygasło w drodze jego wykonania. W sprawie niniejszej umowa zawarta przez strony została wykonana przez nie w całości jeszcze przed wytoczeniem powództwa w sprawie niniejszej (okoliczność bezsporna). Zatem choćby z tej przyczyny nie mogło dojść do zmiany umowy w drodze powództwa o ukształtowanie prawa”.

Wyrok nr 2 Sądu Najwyższego:

„Za nadzwyczajną zmianę stosunków należy zatem uznać taką, która niweczy kalkulację dokonywaną przez wykonawcę z uwzględnieniem zwykłego ryzyka kontraktowego. (…) Jednak możliwość zastosowania tej normy jest ograniczona, w szczególności powinna mieć odniesienie do umów, które nie zostały wykonane ze skutkiem wygaśnięcia zobowiązania”.

Linia 2* (objaśnienie u dołu tekstu)

Wykonanie zobowiązania nie stoi na przeszkodzie możliwości zastosowania art. 357(1) § 1 k.c. (klauzuli rebus…) (a przynajmniej nie zawsze stoi na przeszkodzie)

Wyrok Sądu Apelacyjnego w Gdańsku:

„Warto jednak wskazać, iż wyrażone przez skarżącego zapatrywanie, że modyfikacja wysokości świadczenia według zasad określonych w art. 3571 k.c. jest możliwa po wykonaniu umowy zgodnie z jej treścią, jest podzielone tak w piśmiennictwie, jak w judykaturze. W orzecznictwie przewagę ma stanowisko, zgodnie z którym modyfikacja umowy na podstawie art. 3571 k.c. nie jest możliwa w przypadku całkowitego jej wykonania. Jeżeli natomiast - tak jak w niniejszym przypadku - nadzwyczajna zmiana stosunków nastąpiła po częściowym wykonaniu zobowiązania, to wówczas przesłanki zastosowania klauzuli rebus sic stantibus podlegają ocenie w odniesieniu do niewykonanej części zobowiązania i zmianą może być objęta tylko niewykonana część umowy. Powyższa koncepcja wynika w ocenie Sądu Apelacyjnego z braku rozróżnienia pomiędzy wykonaniem zobowiązania a spełnieniem świadczenia. Wbrew jednak powyższemu, a więc również wbrew zapatrywaniom Sądu Okręgowego, Sąd Apelacyjny pozostaje na stanowisku, iż nie można a priori wykluczyć konieczności uwzględnienia już wykonanego zobowiązania w ramach rozważenia interesów stron w zgodzie z zasadami współżycia społecznego”.

Wyrok Sądu Najwyższego:

„Wyjątkowy charakter przepisu art. 3571 § 1 k.c., wprowadzającego odstępstwo od zasady pacta sunt servanda, umożliwi przekształcenie, ale tylko wówczas, gdy odpowiednie powództwo zostanie wniesione przez wierzyciela niezwłocznie po zamanifestowaniu, że nie uważa on spełnienia ustalonego świadczenia za wykonanie zobowiązania skutkujące jego wygaśnięciem, gdyż poszerzenie możliwości podważania zobowiązań, w ramach których nastąpiło już spełnienie przez dłużnika ustalonego świadczenia, mogłoby zagrażać pewności obrotu prawnego”.

Wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie:

„Gdy umowa została w całości wykonana, jej modyfikacja na podstawie art. 3571 k.c. generalnie nie jest możliwa (…) jakkolwiek nie można z góry wykluczyć konieczności uwzględnienia już wykonanego zobowiązania w ramach rozważenia interesów stron w zgodzie z zasadami współżycia”.

- Ale jak to? – zapytał Pan Janek domykając ręcznie opadłą szczękę.

- Mówię Panu o tym, aby wiedział Pan jakie jest ryzyko. Pokazuję panu dwa rozbieżne zapatrywania na tę samą kwestię.

- Ok, doceniam to. Ale, który głos jest ważniejszy?

- Wydaje się, że przeważa to pierwsze stanowisko – przynajmniej w ujęciu liczbowym.

- Ale przecież to bez sensu wstrzymywać się z pracami. W ten sposób robię krzywdę sam sobie – diagnozował Pan Janek.

- Ano właśnie. Dotknął pan clou. Istnieje bowiem wiele racjonalnych argumentów, aby postawić na drugie rozwiązanie. Czyli dociągnąć kontrakt do końca, a potem „bić” się w sądzie o swoje. Nie ma jednak gwarancji, że sąd podzieli nasze stanowisko. Może wybrać to niekorzystne dla nas. Trudno wyrokować, jak będzie.

W głowie Pana Jakuba kreślił się powoli plan. Jeśli dobrze dobrać argumentację, to istnieje spora szansa, że sąd przyzna nam rację, że nie ma sensu zwlekać z dokończeniem budowy.

SCENA 5

POMYSŁ PANA JAKUBA

- Przypomina mi się taki bardzo racjonalny wyrok, za którym moglibyśmy podążać. To był wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie, a więc już dość „wysoko”. Spory autorytet.

- Zawiesić teraz dokończenie prac, to jak strzał w stopę – pomyślał Pan Janek. Nie dość, że dopłata przeszła mi koła nosa, to jeszcze nie dostanę pieniędzy za przerób końcowego etapu inwestycji. Trzeba obmyślić jakiś plan – bił się z myślami.

Pan Janek nadstawił uszu.

- Sąd powiedział tak: „Nie budzi też wątpliwości, że w sytuacji, gdy terminowe wykonanie umowy jest obowiązkiem strony, domaganie się modyfikacji wynagrodzenia nie zwalnia z tego obowiązku i nie odracza umówionego terminu jej wykonania. Co więcej, jak trafnie podnosi skarżący, zwłoka w jej wykonaniu naraziłaby go na zarzut nienależytego wykonania zobowiązania i związane z tym skutki. Nie można zatem rozumieć art. 357(1) KC, jako przepisu, który wymaga od wykonawcy, aby utrzymywał stan niewykonania umowy, jako uzasadniający wystąpienie przez niego z żądaniami opisanymi w tym przepisie i umożliwiający sądową modyfikację postanowień umowy”.

- Brzmi bardzo rozsądnie – stwierdził Pan Janek.

Ten krótki urywek z wyroku sądu od razu dotyka kilku problemów:

1)    naruszenia terminu wykonania zobowiązania wynikającego z umowy – nieracjonalne byłoby bowiem granie na zwłokę „tylko” po to, aby wystąpić z roszczeniami do sądu narażając przy tym dobro inwestycji i interes inwestora (zamawiającego).

2)    skorzystanie z art. 357 (1) kc nie zwalnia i nie może zwalniać z zasady dotrzymywania umów. Nie daje też jakiejkolwiek podstawy, aby tym sposobem odraczać termin wykonania przedmiotu umowy.

3)    wystąpienie z roszczeniem  o waloryzację może spowodować stan zwłoki po stronie wykonawcy, z czym wiążą się niekorzystne skutki na czele z obowiązkiem zapłaty kar umownych.

Konkluzja rozważań sądu jest słuszna – sztuczne utrzymywanie stanu niewykonania umowy jest po prostu nieracjonalne i jednocześnie niebezpieczne dla wykonawcy.

To powiedziawszy, pan Jakub uśmiechnął się do rozmówcy i sięgnął po jedną z grubych ksiąg stojących na półce. Pan Janek słusznie podejrzewał, że za tym uśmiechem kryje się jeszcze jakaś sprawka, o której miał się za chwilę dowiedzieć. Znał dobrze ten charakterystyczny uśmiech prawnika. Zwykle, gdy mu go posyłał, wyciągał po chwili jakąś prawniczą „ciekawostkę” albo innego królika z kapelusza. Tak czy inaczej, nie wróżyło to rychłego wystąpienia z żarliwą mową końcową prawnika, a raczej spodziewał się otwarcia bram do kolejnych rozważań.

SCENA 6

Ryczałt czy kosztorys? – oto jest pytanie

Tą grubą księgą okazał się być Kodeks cywilny, który został otwarty na:

art. 357 (1):

Jeżeli z powodu nadzwyczajnej zmiany stosunków spełnienie świadczenia byłoby połączone z nadmiernymi trudnościami albo groziłoby jednej ze stron rażącą stratą, czego strony nie przewidywały przy zawarciu umowy, sąd może po rozważeniu interesów stron, zgodnie z zasadami współżycia społecznego, oznaczyć sposób wykonania zobowiązania, wysokość świadczenia lub nawet orzec o rozwiązaniu umowy. Rozwiązując umowę sąd może w miarę potrzeby orzec o rozliczeniach stron, kierując się zasadami określonymi w zdaniu poprzedzającym.

A następnie na art. 632:

§ 1.      Jeżeli strony umówiły się o wynagrodzenie ryczałtowe, przyjmujący zamówienie nie może żądać podwyższenia wynagrodzenia, chociażby w czasie zawarcia umowy nie można było przewidzieć rozmiaru lub kosztów prac.

§ 2.      Jeżeli jednak wskutek zmiany stosunków, której nie można było przewidzieć, wykonanie dzieła groziłoby przyjmującemu zamówienie rażącą stratą, sąd może podwyższyć ryczałt lub rozwiązać umowę.

- Panie Janku, co pan widzi?

- Niech pan mi powie – sprytnie odbił piłeczkę budowlaniec.

W tym miejscu trzeba się zastanowić nad relacją tych dwóch przepisów. Jakie są podobieństwa i różnice między nimi?

W przeciwieństwie do art. 357(1) KC, mającego zastosowanie jedynie w razie wykazania nadzwyczajnej zmiany stosunków, przepis art. 632 § 2 KC zezwala na modyfikację umowy przez podwyższenie wynagrodzenia ryczałtowego już w wypadku, gdy wskutek zmiany stosunków, której nie można było przewidzieć wykonanie umowy groziłoby przyjmującemu zamówienie rażącą stratą. Czym jest rażąca strata – pisałem w jednym z ostatnich wpisów. Dla przypomnienia podaję raz jeszcze zestaw 5 cech charakterystycznych dla „rażącej straty”:

1)    musi istnieć drastyczna różnica pomiędzy wysokością umówionego wynagrodzenia (wynikającego z kontraktu) a faktyczną wartością wykonanych robót,

2)    powinna ona niweczyć kalkulację przyjętą przez wykonawcę liczoną z uwzględnieniem zwykłego ryzyka kontraktowego,

3)    utrata dochodu lub planowanego zysku nie przesądza jeszcze o istnieniu „rażącej straty”,

4)    aby o niej mówić wykonawca nie musi upaść, ani nawet taka upadłość nie musi mu grozić,

5)    liczy się podejście transakcyjne, tzn. strata na danym kontrakcie.

Na pozór wydawałoby się, że te dwa przepisy współbrzmią, są tożsame. Tak jednak nie jest. Wnikliwy czytelnik zauważy z pewnością, że pierwszy przepis mówi o „nadzwyczajnej zmianie stosunków”, a drugi o „zmianie stosunków”.

- Panie Jakubie, czym te „twory” różnią się oprócz tego? – pytał zaciekawiony pan Janek, który nieraz zdradzał swoją dociekliwością, iż posiada prawniczą żyłkę w swoim umyśle.

- W ocenie jednego z sądów obie kategorie nie muszą nawiązywać do zdarzeń o charakterze katastroficznym, to z pewnością zdarzenie w postaci „nadzwyczajnej zmiany stosunków” powinno zawierać w sobie więcej elementów niezwykłości niż „zmiana stosunków”. Poza tym ustawodawca różnicuje terminologię, więc należy zakładać, że odmienne rzeczy miał na myśli tu i tu. Oprócz tego w pierwszym przypadku mamy dodatkowe „ozdobniki”, które nie są bez znaczenia, jak: zmiana treści stosunku obligacyjnego może nastąpić także przy uwzględnieniu elementu słuszności (rozważenie interesów stron i zasad współżycia społecznego), a w drugiej podstawowe znaczenie ma czynnik natury ekonomicznej, tj. zachowanie względnej, odpowiedniej równowagi pomiędzy świadczeniem niepieniężnym wykonawcy robót budowlanych i poziomem należnego mu wynagrodzenia ryczałtowego.

- A czy jest różnica jakiego rodzaju system wynagrodzenia został określony w umowie: ryczałt/kosztorys? - pytał wyraźnie zaciekawiony pan Jan.

- Bingo! Słuszne pytanie, Panie Janku. Sądy również to wychwyciły i jest jasne, że w sytuacji gdy mamy do czynienia z wynagrodzeniem kosztorysowym w grę wchodzi jedynie mechanizm z art. 357(1). Natomiast przy wynagrodzeniu ryczałtowym można się również oprzeć na tym drugim przepisie, o ile oczywiście pozostałe przesłanki są spełnione.

Uzupełniając tę wypowiedź prawnika, należy dodać, że sąd nie jest związany wskazanym przez stronę sposobem modyfikacji stosunku obligacyjnego. W orzecznictwie Sądu Najwyższego przyjęto także, że wytoczone powództwo o zapłatę, które odwołuje się do konieczności podwyższenia ryczałtu, zawiera w sobie także żądanie ukształtowania treści stosunku obligacyjnego. Taki pogląd wyraził SN w odpowiedzi na zarzut pozwanego polegający na stwierdzeniu, że powód nie zgłosił żądania zmiany treści stosunku umownego łączącego strony, a jedynie wnosił o zapłatę kwoty stanowiącej różnicę pomiędzy wynagrodzeniem należnym a wypłaconym.

Ps. O możliwych sposobach ingerencji w stosunki pomiędzy stronami pisałem poprzednim razem.

Pomimo późnej pory pan Janek pozostawał mocno skupiony na słowach prawnika. Powoli rysował mu się przed oczami pełen obraz sytuacji w związku z pozwem do sądu o waloryzację. Nie zdecydował jednak jeszcze, którą z dostępnych mu opcji wybierze. Zdecydował się czekać na ich przedstawienie przez prawnika.

Tymczasem śnieg padał coraz mocniej. Świat okrył się białą kołderką.

- Jutro pójdę kupić choinkę  - pomyślał.

Święta tuż, tuż…


 

Znajdź mnie tutaj:

Instagram: Budowlane paragrafy

Grupa Facebook: Budowlane paragrafy | Facebook

Facebook: Kancelaria Radcy Prawnego Jakub Kobyliński | Elblag | Facebook

Linkedin: Jakub Kobyliński | LinkedIn

 

Wpis nie stanowi porady ani opinii prawnej w rozumieniu przepisów prawa oraz ma charakter wyłącznie informacyjny. Stanowi wyraz poglądów jego autora na tematy prawnicze związane z treścią przepisów prawa, orzeczeń sądów, interpretacji organów państwowych i publikacji prasowych. Autor wpisu nie ponosi odpowiedzialności za ewentualne skutki decyzji podejmowanych na jego podstawie.