Blog/Podcast

Wykonawco, widzisz błąd w dokumentacji projektowej. Co powinieneś zrobić❓

Spis treści:

 

- Mój drogi wykonawco, dałem Ci projekt z nadzieją, że wybudujesz dla mnie budynek należycie, tj. zgodnie z zasadami sztuki budowlanej.

- Przecież zrobiłem tak, jak było w projekcie. O co chodzi?

- Oddajesz mi – jako rzekomo gotowy – taki, obiekt, gdzie podłoga jest sufitem! Ja nie mogę za to zapłacić, a co więcej – pociągnę Cię do odpowiedzialności za ten bubel!

- Ale przecież tak było w projekcie. Sami tak chcieliście.

- Jeśli z projektem było coś nie tak, trzeba było informować.

- Ale przecież projekt…

[cięcie]

 

Tak w dużym uproszczeniu mogłaby wyglądać rozmowa zamawiającego z wykonawcą, który zrealizował obiekt w sposób wadliwy, ale zgodny z projektem.

„Ale przecież był projekt…”, „No w projekcie tak było…”, „Tak wynikało z projektu…”.

Czy takim argumentem może bronić się wykonawca?

 

Projekt sobie…, a roboty sobie…?

Truizmem byłoby stwierdzenie, że na placu budowy oprócz należycie przygotowanego i wypłacalnego zamawiającego oraz rzetelnego i sprawnego wykonawcy liczy się jeszcze coś takiego jak dobra współpraca pomiędzy tymi dwoma bohaterami spektaklu.

Jednym z przejawów należytej współpracy jest z pewnością obowiązek niezwłocznego poinformowania zamawiającego przez wykonawcę o tym, że dostarczona przez inwestora dokumentacja, teren budowy, maszyny lub urządzenia nie nadają się do prawidłowego wykonania robót albo że zachodzą inne okoliczności, które mogą przeszkodzić prawidłowemu wykonaniu robót.

Tyle mówi nam art. 651 KC.

W literaturze prawniczej obowiązek ten nazywa się obowiązkiem notyfikacyjnym.

Jak ten obowiązek powinien działać w idealnym świecie i przede wszystkim, jak głęboko wykonawca – nie mający przecież z reguły wiedzy z zakresu projektowania – powinien badać projekt, aby nie zostać pociągniętym do odpowiedzialności.

Na początku trzeba wyjaśnić, że obowiązek niezwłocznego poinformowania oznacza dostarczenie takiej informacji zamawiającemu bez zbędnej zwłoki przy dołożeniu normalnej staranności przyjętej w danych stosunkach. Zatem wypadałoby poinformować tego zamawiającego raczej szybciej niż później.

 

Co w przypadku braku podania informacji o wadzie w projekcie?

Takie uchybienie może skutkować zarówno odpowiedzialnością przewidzianą w samym kontrakcie (kary umowne), odpowiedzialnością za wyrządzenie szkody (obowiązkiem naprawienia szkody) jak i brakiem możliwości dochodzenia roszczenia o zapłatę wynagrodzenia. Zatem konsekwencje są bardzo daleko idące.

Tu trzeba jasno powiedzieć, że jednym z podstawowych obowiązków zamawiającego jest dostarczenie dokumentacji projektowej i to wolnej od wad. Oczywiście, gdy mówimy o inwestycji w systemie „buduj”. Powszechnie spotkać się można również z innym systemem wywodzącym się z prawa zamówień publicznych i uregulowanym w tej ustawie. Poza tą ustawą nie ma żadnych przepisów odnoszących się wprost do tego systemu, w którym to zamawiający wkłada na wykonawcę dodatkowy obowiązek w postaci przygotowania projektu według jego wskazówek. Poza rynkiem publicznym w odniesieniu do tego systemu będą stosowane, co oczywiste, przepisy o umowie o roboty budowlane – w odniesieniu do etapu realizacji, a w odniesieniu do części projektowej – przepisy o umowie o dzieło.

Z założenia, w takim systemie „zaprojektuj i buduj”, inwestor wyzbywa się ryzyka zarzutów i roszczeń wykonawcy wynikających z potencjalnych błędów w dokumentacji projektowej. Nie zawsze jednak oznacza to, że system „zaprojektuj i buduj” uwalnia zamawiającego od jakiejkolwiek odpowiedzialności za przygotowanie inwestycji. Nie to jest jednak przedmiotem naszych dzisiejszych rozważań.

Najczęściej jednak zdarza się, że zamawiający (inwestor) powierza przygotowanie projektu innemu podmiotowi (profesjonaliście), czyli projektantowi. Nie zmienia to jednak faktu, że w relacji zamawiający – wykonawca za projekt i jego ewentualne wady nadal odpowiedzialny jest zamawiający, a nie projektant. Co nie oznacza, że projektant nie ponosi żadnych konsekwencji za wady. Ponosi, ale w relacji zamawiający - projektant. Tym samym z reguły zamawiający nie będzie kompetentny zweryfikować projekt w stopniu pozwalającym na wyłapanie błędów.

 

 

Dokumentacja projektowa, czyli co?

Skoro wiemy już, że obowiązek jest i co grozi za jego naruszenie, to przyjrzyjmy się podstawom, czyli temu, co konkretnie rozumie się pod pojęciem „dokumentacji projektowej”.

Na pewno jest to projekt budowlany, który zgodnie z prawem budowlanym powinien zawierać, m. in. projekt zagospodarowania działki lub terenu, projekt architektoniczno-budowlany.

Oprócz tego w grę wchodzi projekt wykonawczy będący doprecyzowaniem projektu budowlanego i stanowiący podstawę kosztorysowania. Projekt wykonawczy powinien być na tyle dokładny, aby pozwolił na przygotowanie przedmiaru robót i kosztorysu inwestorskiego, a następnie oferty przez wykonawcę. Powinien również zawierać rysunki, określać rozwiązania materiałowe, rozmieszczenie urządzeń czy instalacji.

Ponadto, w zakres dokumentacji może wchodzić specyfikacja techniczna wykonania i odbioru robót.

W tym miejscu należy wyjaśnić, że choć nie wynika to wprost z brzmienia przepisu, to moim zdaniem z powodzeniem obowiązek, o którym mowa, spoczywa także na ewentualnych podwykonawcach - realizujących dany wycinek prac - w odniesieniu do wykonawcy. Choć w tym wypadku można napotkać na odmienne stanowisku SN – nie istnieje bowiem żaden przepis, z którego wynikałaby możliwość odpowiedniego stosowania art. 651 KC do PW (SN z 11.1.2017 r., IV CSK 161/16). Polemizowałbym.

 

Jak głęboko powinien być badany projekt?

Odpowiedzi na te pytania udziela orzecznictwo, które poza nielicznymi wyjątkami, jest w zasadzie zgodne, że wykonawca obciążony jest tym obowiązkiem dopiero w razie pozyskania pozytywnej wiedzy o wadliwości. Tym samym wykonawca nie ma obowiązku poddania dostarczonego projektu szczegółowej analizie celem sprawdzenia pod tym kątem otrzymanej dokumentacji.

Takie stanowisko potwierdza chociażby wyrok Sądu Najwyższego Izba Cywilna dnia 17 lipca 2020 r., I CSK 168/20:

„W orzecznictwie Sądu Najwyższego utrwalił się pogląd, że wykonawca nie ma obowiązku szczegółowego sprawdzania dostarczonego projektu celem wykrycia jego wad, co wymagałoby od niego posiadania wiedzy specjalistycznej z zakresu projektowania (…). Nie budzi również wątpliwości, że niedopuszczalne jest przerzucanie na wykonawcę umowy w sprawie zamówienia publicznego ryzyka gospodarczego wynikającego z niedostatecznego opisu przedmiotu zamówienia i związaną z tym koniecznością zmian projektu oraz podjęcia dodatkowych prac”.

Wyroków idących tą linią jest oczywiście znacznie więcej i nie ma sensu ich wszystkich w tym miejscu przytaczać. Warto jednak zwrócić uwagę na niuanse, o których wspomina się w niektórych z nich, jak np.

  • W piśmiennictwie i judykaturze słusznie wskazuje się, że obowiązek z art. 651 KC ma ściśle określone granice. Jak trafnie wskazał Sąd Najwyższy w uzasadnieniu wyroku z dnia 27 marca 2000 r. (sygn. akt III CKN 629/98, OSNC 2000 r. Nr 9, poz. 173) w ramach sprawdzania poprawności dostarczonej dokumentacji projektowej wykonawca nie ma obowiązku dokonywania własnych szczegółowych obliczeń w celu wykrycia wady dostarczonego projektu, a w szczególności jeżeli został on wykonany przez specjalistyczne biuro projektowe.

 

  • Wykonawca robót budowlanych nie musi dysponować specjalistyczną wiedzą z zakresu projektowania; musi jedynie umieć odczytać projekt i realizować inwestycję zgodnie z tym projektem oraz zasadami sztuki budowlanej. Obowiązek nałożony na wykonawcę przez art. 651 KC należy rozumieć w ten sposób, że winien on niezwłocznie zawiadomić inwestora o niemożliwości realizacji inwestycji na podstawie otrzymanego projektu lub też o tym, że realizacja dostarczonego projektu spowoduje powstanie obiektu wadliwego. W tym przypadku chodzi jednak tylko o sytuacje, w których stwierdzenie nieprawidłowości dostarczonej dokumentacji nie wymaga specjalistycznej wiedzy z zakresu projektowania.

Odnosząc się do konkretnego przykładu, który mówi nam o skali błędów, które z pewnością trzeba zauważyć:

  • W piśmiennictwie wskazuje się, że obowiązek określony w art. 651 KC odnosi się do sytuacji dość oczywistych, nie wymagających obliczeń i wiedzy specjalistycznej. „Chodzi tutaj w szczególności o odstępstwa o „rząd wielkości”, czyli wystąpienie na przykład przekroju 2 mm zamiast zwykle występującej w takim miejscu konstrukcji wielkości 20 mm. Bezkrytyczne zastosowanie drutu 2 mm zamiast pręta 20 mm stanowi wówczas oczywiste uchybienie, polegające na niezachowaniu zawodowej staranności. Natomiast zastosowanie przez wykonawcę pręta zbrojeniowego o podanej w projekcie grubości 20 mm zamiast wymaganego ze względów konstrukcyjnych 25 mm trudno już uznać za takie uchybienie.”

 

  • Skoro w przedmiotowej sprawie wykrycie błędu projektowego wymagało dokonania specjalistycznych obliczeń ugięcia stropów, a uniknięcie konsekwencji tego błędu przez wykonawcę wymagałoby zastosowania technologii innej niż tradycyjna, zaś sam projektant utwierdzał wykonawcę w poglądzie o konieczności posadowienia ścian „na sztywno”, w ocenie Sądu odwoławczego brak jest podstaw do sformułowania wobec pozwanego zarzutu naruszenia obowiązku wynikającego z art. 651 KC. Skoro pozwany wykonał budynek zgodnie z umową oraz stanowiącą jej integralną część dokumentacją projektową, a strony w umowie o roboty budowlane nie rozszerzyły odpowiedzialności wykonawcy ponad treść art. 651 KC, powodowi nie można przypisać odpowiedzialności kontraktowej na podstawie art. 471 KC.

 

Trzeba odnotować, że przepis art. 651 KC nie może być jednak odczytywany w sposób, że nakłada na wykonawcę obowiązki dokonywania w momencie przystąpienia do przetargu, czy podpisywania umowy, szczegółowego merytorycznego sprawdzenia założeń inwestora, wymagających specjalistycznych obliczeń, w celu wykrycia ewentualnych wad.

Z orzecznictwa sądów wynika, że przepis, o którym dzisiaj mowa nie może być podstawą do kreowania po stronie wykonawcy absolutnego obowiązku szczegółowego merytorycznego sprawdzenia przedstawionego mu projektu w sytuacji, gdy wymaga to specjalistycznych obliczeń oraz wiedzy z zakresu projektowania. Nie jest zadaniem wykonawcy drobiazgowa analiza projektu w celu wykrycia jego ewentualnych wad.

Co zdaniem sądów nie oznacza, że do obowiązków wykonawcy nie należy prawidłowe odczytanie projektu i realizacja inwestycji zgodnie z jego założeniami oraz z zasadami sztuki budowlanej. Wykonawca, jako profesjonalista, nie jest jedynie bezkrytycznym odtwórcą projektu, ale musi wykonać zadanie przy uwzględnieniu zasad wiedzy technicznej.

Wykonawca może zwolnić się z odpowiedzialności, o ile uprzedził inwestora o niebezpieczeństwie nieosiągnięcia zamierzonego celu z przyczyn wynikających z wadliwego projektu.

Tyle o regule.

Teraz o stanowisku mniejszościowym, które jest mniej korzystne dla wykonawców.

 

Druga strona medalu

Jak wspomniałem zdarzają się też orzeczenia idące w odmiennym kierunku. W niektórych wyrokach obowiązek notyfikacyjny jest wykładany nieco szerzej. Pojawia się on również wtedy, gdy wykonawca powinien był dostrzec wadliwość, co wynika z pozycji wykonawcy jako profesjonalisty - działając z należytą starannością powinien on dostrzec wady i je „zameldować” zamawiającemu.

Tak, np. stwierdził Sąd Apelacyjny w Szczecinie:

„Z art. 651 KC nie da się co prawda wywieść obowiązku szczegółowego sprawdzania projektu budowlanego, jednakże nie zwalnia to wykonawcy z obowiązku zwrócenia inwestorowi uwagi na wadliwość projektu, którą wykonawca dostrzegł lub powinien był dostrzec. Jeżeli projekt okaże się wadliwy, zaś wykonawca to dostrzeże, ma obowiązek zawiadomienia o tym inwestora. Jeżeli wykonawca, zachowując szczególną staranność wymaganą od przedsiębiorcy zajmującego się wykonawstwem budowlanym (art. 355 § 2 KC) miał możliwość dostrzeżenia wadliwości projektu bez potrzeby odwoływania się do wiadomości specjalnych, jakimi dysponuje projektant, lecz tego zaniechał, to wówczas odpowiada za szkodę wyrządzoną nienależytym wykonaniem zobowiązania, którego elementem jest obowiązek informacyjny wynikający z art. 651 KC”.

Jednak i po tej stronie „barykady” dostrzegana jest konieczność limitacji odpowiedzialności wykonawcy wskazując, że wykonawcy nie obciążają wady wynikłe z błędów projektowych, jednak tylko błędów na tyle specjalistycznych, że wykonawca nie mógł ich dostrzec bez badań i pomiarów (postanowienie SN z 10.7.2019 r., IV CSK 61/19).

Szukając w tym wszystkim trzeciej ścieżki - głosu rozsądku – należałoby powiedzieć, że z jednej strony raczej trudno zaakceptować stanowisko, że wykonawca powinien notyfikować wady, o których istnieniu nie wie, lecz wiedzieć powinien, a z drugiej strony trudno zaaprobować sytuację, w której wykonawca wiedząc o oczywistych błędach w projekcie nie informuje, o tym fakcie zamawiającego. Oznaczać to musi, że choćby w podstawowym zakresie wykonawca powinien zweryfikować dostarczony mu projekt, a w razie potrzeby zasygnalizować wady na tyle rażące, że nie potrzeba mu do ich zidentyfikowania obliczeń czy wnikliwych analiz, do których potrzebna jest specjalistyczna wiedza z zakresu projektowania.

Argumentem, który może dodatkowo przemawiać jednak za tym, że w interesie wykonawcy jest sprawdzenie projektu w podstawowym zakresie jest fakt, że niedopełnienie obowiązku informacyjnego względem inwestora odnośnie do dostrzeżonych wad dostarczonego przez niego projektu powoduje ten skutek, że po stronie wykonawcy powstaje odpowiedzialność także za te wady obiektu, które powstały z przyczyn wskazanych w art. 651 KC.


 

Znajdź mnie tutaj:

Instagram: Jakub Kobyliński (@budowlaneparagrafy) • Zdjęcia i filmy na Instagramie

Grupa Facebook: Budowlane paragrafy | Facebook

Facebook: Kancelaria Radcy Prawnego Jakub Kobyliński | Elblag | Facebook

Linkedin: Jakub Kobyliński | LinkedIn

 

Wpis nie stanowi porady ani opinii prawnej w rozumieniu przepisów prawa oraz ma charakter wyłącznie informacyjny. Stanowi wyraz poglądów jego autora na tematy prawnicze związane z treścią przepisów prawa, orzeczeń sądów, interpretacji organów państwowych i publikacji prasowych. Autor wpisu nie ponosi odpowiedzialności za ewentualne skutki decyzji podejmowanych na jego podstawie.